poniedziałek, 26 stycznia 2015

49. Confession




         Matka dzwoniła przynajmniej raz w tygodniu, informując ją na bieżąco co dzieje się w jej rodzinie. Kiedy przez dłuższy czas nie dała znaku życia, Genevieve zaczęła się martwić. Pomyślała jednak, że to przez wyjazd rodziców do Londynu. Mieli odwiedzić tam Leanne, która zaprosiła ich na Święto Dziękczynienia.
         Od wyprowadzki Leanne Isabelle dzwoniła nawet częściej. Czuła się osamotniona, nie mając przy sobie żadnej z córek. Rhys także odzywał się od czasu do czasu, jednak nie potrafił z nią normalnie rozmawiać. Wbrew pozorom gorzej znosił rozłąkę. Nie mógł też pogodzić się z tym, że widzą swoją starszą córkę raz na dwa lata, w dodatku po kryjomu. Każda rozmowa z Genevieve sprawiała, że czuł się jeszcze gorzej. W przeciwieństwie do żony, prześladowało go także poczucie winy.
         Rodzice Tessy wiele razy błagali go, by pomógł w odnalezieniu ich córki. Mężczyzna uczestniczył w poszukiwaniach, choć dobrze wiedział, iż nikt nigdy nie znajdzie dziewczyny. Nie mógł patrzeć na Ethana, który coraz bardziej popadał w depresję, dręczony wyrzutami sumienia. Ani się obejrzał, a chłopak trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie wciąż powtarzał, że jego siostra zaginęła przez niego, a Genevieve zginęła. Jego rodzice z początku próbowali go zrozumieć, wybaczyć. Gdy Ethan wyszedł ze szpitala, na powrót zamieszkał z rodziną. Codziennie toczyli kłótnie, wciąż z tego samego powodu. Rodzice obwiniali chłopaka o zaginięcie córki, na którą wciąż czekali, nie tracąc nadziei. W końcu przeprowadzili się do Springhill, zostawiając mu dom, który i tak sprzedał. Od tamtej pory spotykali się jedynie na święta, by ten jeden dzień w roku udawać, że wszystko jest w porządku.
         Isabelle błagała Genevieve, by wróciła do Australii, gdzie mieszkała kilka lat po rozwodzie. Obawiała się, że w Londynie spotka swoją młodszą siostrę, która nie miała o niej bladego pojęcia. Gdy w końcu zadzwoniła do córki, nie miała dla niej dobrych wieści.
         - Dlaczego nie dzwoniłaś? Coś się stało?
         Isabelle westchnęła nerwowo.
         - Nie uwierzysz, czego się dziś dowiedziałam. – powiedziała z oburzeniem. – Twoja siostra spotykała się z Jaredem, bratem Shannona. Na szczęście już się tym zajęłam.
         Genevieve cieszyła się, że nie rozmawiała z matką twarzą w twarz. Obawiała się, że mogłaby ją przejrzeć, a wtedy zauważyłaby, iż nie jest zaskoczona. W dodatku zasmucił ją fakt, iż związek jej siostry się rozpadł.
         Pewnego wieczora dała namówić się na studencką imprezę.* Poszła tam z młodą praktykantką, którą poznała w szpitalu, gdzie była lekarką. Nie miała najmniejszej ochoty iść, jednakże gdy wróciła do pustego mieszkania stwierdziła, że nie ma nic do stracenia. Postanowiła się upić i zapomnieć, że jej życie jest nudne i przewidywalne.
         Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła całować się z przypadkowym chłopakiem, o wiele młodszym od siebie. Już dawno przestała myśleć o miłości. Od rozwodu spotykała się z różnymi mężczyznami, jednak z żadnym nie łączyło ją nic więcej, niż kilka spotkań. Nie chciała wiązać się na stałe, a krótkie przygody pozwalały jej choć przez chwilę nie czuć się osamotnioną.
         Przedstawiła się chłopakowi jako Amber. Tamtego dnia postanowiła przestać być Naomi. To imię kojarzyło jej się tylko z wyjazdem z Bossier City, a także z przeszłością, o której chciała zapomnieć. Po raz kolejny zmieniała imię, jakby było to równoznaczne z oddzieleniem grubą linią tego, co było kiedyś.
         Impreza nie byłaby niczym nadzwyczajnym, gdyby z oddali nie usłyszała znajomego głosu. Jared grał na gitarze przy ognisku, śpiewając swoją piosenkę. Wiedziała, że Jack, którego właśnie poznała, nie puści jej tak łatwo. Zaciągnęła go na skryty w cieniu taras w nadziei, że ukryje to ją przed zagrożeniem. Nie spodziewała się jednak, kto towarzyszył Jaredowi.
         Gdy Leanne zaatakowała Jacka, obrzucając go pogardliwym spojrzeniem i ironicznymi tekstami, Genevieve nie wiedziała, jak się zachować. Starała się nie panikować na widok siostry, której nie widziała całe wieki. Poznała ją od razu, gdyż Isabelle na bieżąco wysyłała jej zdjęcia Leanne. Choć w myślach modliła się, by dziewczyna jej nie rozpoznała, w głębi duszy na to liczyła. Wiedziała jednak, że to się nie stanie. Nie wyglądała już jak Genevieve, którą była kilkanaście lat temu. Miała teraz miedziane włosy, których nie znosiła, szkła kontaktowe zmieniające kolor jej oczu na szare i makijaż, który tylko wyglądał na naturalny. Poza tym zdawała sobie sprawę, że tak naprawdę Leanne zna ją tylko z fotografii, na których była nastolatką.
         Kiedy Jack przedstawił je sobie, Leanne spiorunowała ją wzrokiem. Genevieve wiedziała, że właśnie wzięła udział w jakimś konflikcie, a może nawet sama go stworzyła. Nie mogła dłużej znieść tego, jak jej własna siostra na nią patrzyła i postanowiła pójść mówiąc, że jest jej zimno. Nie tak wyobrażała sobie pierwsze spotkanie z siostrą po latach rozłąki. Oczywiście za nic nie winiła Leanne wiedząc, że dziewczyna nie miała pojęcia, z kim tak naprawdę rozmawia.
         Od tamtej pory postanowiła zbliżyć się do Jacka. Wiedziała, że tylko w ten sposób będzie miała jeszcze szansę spotkać Leanne, nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Wtedy też dowiedziała się, że jej siostra spotyka się z Jaredem. Wiedziała, że gdyby Isabelle dowiedziała się o ich spotkaniu lub o tym, z kim spotyka się jej młodsza córka, nie dałaby spokoju żadnej z nich. Dlatego przemilczała obie kwestie i obiecała sobie zrobić wszystko, by Leanne ją polubiła.
         Jack wyjaśnił jej, za co dziewczyna ją tak znienawidziła. Wcześniej spotykał się z jej kuzynką Rebeccą, z którą niedawno zerwał. Genevieve nie czuła się dobrze z myślą, że skrzywdziła w ten sposób swoją rodzinę, w końcu obie dziewczyny były jej krewnymi, pomimo, iż o tym nie wiedziały. Postanowiła jednak kontynuować swój plan, byle być bliżej siostry. Uznała, że chociaż w ten sposób będzie nad nią czuwać i ją pozna. Musiała tylko unikać Jareda, a przede wszystkim Shannona.
         W końcu udało się jej zaprzyjaźnić z Leanne. Cieszyła się nawet, że jej chłopakiem był nikt inny, jak Jared. W przeciwieństwie do matki nie żywiła żadnej urazy do braci. Nigdy nie obwiniała Shannona o to, co się stało. Wiedziała, że to nie miało sensu. To ona postanowiła tamtego dnia pójść do klubu, to ona zastrzeliła tamtego mężczyznę.
         Kiedy matka oznajmiła jej z uciechą, że Lea rozstała się z Jaredem, Gen poczuła się wręcz zasmucona. Leanne nigdy nie wyjawiła jej, co było powodem ich rozstania. Jedyne, co była w stanie od niej wyciągnąć to informacja, że miało to coś wspólnego z Shannonem i nią. Nie miała pojęcia, o co chodziło, a Isabelle udawała przed nią, że o niczym nie wie. Genevieve postanowiła więc nie wnikać i polepszać swoją przyjaźń z siostrą, będąc jednocześnie coraz bardziej znienawidzoną przez kuzynkę, z którą w dzieciństwie się uwielbiała.
         Genevieve spotkała Jareda na zaręczynach Leanne z innym mężczyzną. Był tak wpatrzony w jej siostrę, jak kiedyś w nią Shannon. Dopiero teraz zrozumiała, że tak naprawdę Jared nigdy się w niej nie zakochał. Było to jedynie nastoletnie zauroczenie. Nie patrzył na nią w ten sposób. Był wtedy młody i nie wiedział jeszcze, czym różni się prawdziwe uczucie od tego, które trwało przez krótki czas i było jedynie złudzeniem. Gen cieszyła się, że jej nie zauważył. Jeszcze bardziej uszczęśliwił ją fakt, że krótko po zaręczynach Leanne zwierzyła jej się, że ma romans z Jaredem. Chciała dla niej jak najlepiej i choć z pozoru mogło wydawać się, że zdradzanie narzeczonego nie sprawi, że jej życie będzie idealne, Gen od razu widziała, iż Lea tak naprawdę kocha Jareda, a nie Sebastiana.
         Później było jej coraz trudniej unikać Jareda. Kiedy Leanne wyjechała do Los Angeles i pogodziła się z Shannonem, Genevieve uznała, że musi powiedzieć jej prawdę. Miała nadzieję, że siostra jej wybaczy wszystkie te lata, przez które ją okłamywała i pomoże jej unikać Shannona i Jareda. Wiedziała, że jeśli nie wyjawi siostrze swojego sekretu, prędzej czy później się zagapi i napotka na swojej drodze któregoś z nich.
         To właśnie podczas pobytu Leanne w Los Angeles Genevieve dowiedziała się o swojej chorobie. Nie powiedziała o niej rodzicom, wiedział tylko Jack i obiecał, że nikomu nie powie. Wtedy zaczęła mieć wątpliwości, czy powinna zwierzyć się siostrze. Obawiała się, iż to tylko ją skrzywdzi. Nie chciała dopuścić do sytuacji, w której Leanne straciłaby ją po raz drugi. Jednak po napadzie migreny, którego świadkiem była Lea, zdecydowała się przełamać milczenie.
         - Usiądź. Mam ci sporo do powiedzenia. – oznajmiła, gdy Leanne weszła do jej szpitalnego pokoju.
         Genevieve podźwignęła się na łokciach i spojrzała jej głęboko w oczy. Leanne od razu zauważyła zmianę w jej wyglądzie. Kobieta zdjęła soczewki, a jej oczy były teraz w podobnym kolorze, co jej własne.
         - To nie była zwykła migrena, prawda Amber? – zapytała Leanne, siedząc na krześle przy jej łóżku.
         Genevieve westchnęła starając się powstrzymać łzy.
         - Nie. Ale to nie to jest teraz najważniejsze. – powiedziała, zbierając się na odwagę. – Nie chcę, żebyś myślała, że dlatego mówię ci to wszystko. To wcale nie tak. Czekałam tylko na moment, aż mnie polubisz. Myślałam, że to wystarczy, żebym się przełamała. Później było mi jednak coraz trudniej. Kiedy widziałam cię smutną, nie chciałam dokładać ci zmartwień, a kiedy byłaś szczęśliwa, nie chciałam tego psuć. Ale teraz nie mam już wyboru, bo to może być ostatnia okazja, żeby to z siebie wydusić. – mówiła jednym tchem, a blondynka naprzeciwko niej patrzyła na nią ze zmieszaniem. Nie miała pojęcia, do czego zmierza. – Leanne, nasze spotkanie na imprezie było całkowitym przypadkiem, ale nie widziałyśmy się wtedy po raz pierwszy.
         Leanne pomyślała, że Amber bredzi po dużej dawce leków przeciwbólowych, jakie otrzymała. Nie przejmowała się słowami przyjaciółki a tym, dlaczego trafiła do szpitala. Tylko na tym się teraz skupiała.
         - Nie pamiętam, żebym cię wcześniej spotkała. Amber, porozmawiajmy o tym później. Powiedz mi proszę, co ci jest. – dziewczyna złapała ją za rękę, a po twarzy Gen zaczęły płynąć łzy.
         - Mam guza mózgu. – powiedziała wreszcie, a Lea osłupiała. – Mogę nie przeżyć operacji, ale bez niej mogę umrzeć w każdej chwili. Powinna się odbyć jak najszybciej, ale cały czas ją odwlekałam, bo bałam się, że już nigdy nie będę mogła powiedzieć ci tego, że… - kobieta próbowała zwalczyć płacz, by wreszcie wszystko wyjaśnić. - …jestem twoją siostrą.
         Leanne odruchowo puściła jej rękę i wstała z krzesła. Spojrzała na kobietę, która jeszcze sekundę temu była dla niej tylko znajomą. Najpierw pomyślała, że to przez guza Amber zaczyna mówić od rzeczy. Później jednak zaczęła się zastanawiać, czy istnieje możliwość, że kobieta mówi prawdę.
         - Miałam tylko jedną siostrę, która nie żyje. – wydukała.
         Nie przeszło jej przez myśl, że właśnie rozmawia z Genevieve. Pomyślała, że nawet jeśli Amber nie kłamie, to jest po prostu jej drugą siostrą, o której dotąd nie miała pojęcia.
         Gen spojrzała z bólem na siostrę. Podejrzewała, że ta rozmowa będzie trudna. Nie wiedziała tylko, że aż tak.
         - Genevieve żyje. Nigdy nie umarła. I właśnie z nią rozmawiasz. – powiedziała siląc się na spokój, choć jej głos drżał równie mocno, jak całe jej ciało. – Wiem, że mi nie wierzysz i wcale ci się nie dziwię. Nie wiem, czy rodzice staną po mojej stronie i powiedzą ci całą prawdę, ale pomyśl o tym. Nie miałaś nigdy wrażenia, że znałyśmy się już wcześniej? Nigdy nie zastanawiałaś się, dlaczego mimo wszystko postawiłaś mnie wyżej, niż Rebekę?
         Leanne nawet nie zauważyła, kiedy sama zaczęła płakać. Jakaś część jej podpowiadała, by nie wierzyć Amber. Jednak serce przyznawało jej rację. Przez cały ten czas Amber stawała się dla niej siostrą, którą dotąd była Rebecca. I choć całe to zwierzenie wydawało jej się być niewiarygodne, w głębi serca pragnęła uwierzyć kobiecie i miała nadzieję, że nie kłamie.
         - Muszę… to… przemyśleć. – powiedziała niemal szeptem i wyszła z sali, zostawiając w niej kobietę, która twierdziła, że jest jej siostrą.
         Pobiegła prosto na zewnątrz, a Jared natychmiast pognał za nią. Chciała zaczerpnąć świeżego powietrza, złapać oddech, uspokoić się. Czuła się tak, jakby ktoś ją dusił i nie zamierzał zwolnić uścisku. Oparła się o barierkę schodów, niemalże na nich mdlejąc. Jared złapał ją w pasie, przyciągając do siebie.
         - Uspokój się. – powiedział kojącym głosem, który po raz pierwszy na nią nie działał. – Spokojnie.
         - Ona umiera. – wydusiła z siebie Lea, zalewając się łzami. Jared przycisnął ją mocniej do siebie, a ona gwałtownie się odsunęła. – Zawieź mnie do rodziców. Proszę.
         Jared nic nie rozumiał. Postanowił jednak ulec jej prośbie, jeśli tylko miało ją to uspokoić.
***
         - Poczekaj na mnie w samochodzie. – poleciła, kiedy stanęli pod blokiem, w którym znajdowało się mieszkanie wynajmowane przez jej rodziców.
         - Leanne… - Jared próbował zaprotestować, ale napotykając jej uparte spojrzenie od razu stwierdził, że nie wygra. – Uważaj na siebie.
         Dziewczyna chwiejnym krokiem ruszyła w stronę klatki schodowej. Tam zaczęły nachodzić ją wątpliwości. Nie wiedziała, czego się spodziewać. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że naprawdę zaczynała wierzyć w słowa Amber. Nie wzięła jednak pod uwagę możliwości, iż nie mówi prawdy, a oskarżenie rodziców o kłamstwo i wspomnienie o Genevieve ich zrani. Nie widziała powodu, dla którego Amber miałaby wymyślić coś takiego, jednakże biorąc pod uwagę jej stan zaczęła zastanawiać się, czy kobiecie nie miesza się w głowie. Kiedy stanęła pod drzwiami mieszkania miała w głowie zupełny mętlik. Biła się z myślami, czy wejść do środka, czy wrócić do auta.


*nuit du rêveur, rozdział 25.

16 komentarzy:

  1. O ZESZ CHOLERA, IDEAL, CUD, MATKO SWIETA, UMIERAM, GEN PRZEZYJE I JA TO WIEM, LEA ZABIJE MATKE ZA WSZYSTKO, A NA BANK SIE WSZYSTKIEGO WYPRZE, NIBY BEDZIE CHCIALA LEA TO UTRZYMAC W TAJEMNICY, ALE SHANNON SIE DOWIE, MATKO, IDEAL, CUD, BOSKI, WAAAA!! FWEFERF

    OdpowiedzUsuń
  2. FANTASTYCZNE! GENIALNE POŁĄCZENIE! NIESAMOWITE! Więcej nic nie napiszę bo nawet nie wiem co... WENY, WENY,WENY!!!!!!!!!!! Czekam na więcej <3 Pozdrawiam M.J.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze przeczytałam ten rozdział trzy razy:) Cudowny... Bardzo dziękuję, że go napisałaś tutaj... Mój Boże najbardziej uderzyło mnie to jakie smutne życie wiodła Gen przez te wszystkie lata. No do jasnej cholery to nie fair że jej matka zgotowała jej taki los. Gen przez te wszystkie lata nie zaznała szczęścia. Ciekawa jestem bardzo co się stanie kiedy dowie się, że jej rodzice wmówili Shannowi, że to on ją zabił. Jak zachowają się dziewczyny po tym wszystkim. Czy okażą swojej matce zrozumienie? Szkoda że Lea nie powiedziała czegoś o Shannie ale chyba szok był zbyt duży, aby zagłębiać się w szczegóły:) Mam nadzieję, że Lea zdradzi to wszystko co zrobili jej rodzice i jaki straszny los zgotowali Shannonowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że jesteś rewelacyjna i że bardzo dziękuję Ci za pisanie takich cudownych opowiadań:) Weny, weny, weny:):):)

      Usuń
    2. Pamietajmy, ze następny rozdział bedzie pięćdziesiątym, wiec przygotuje cos wielkiego :)
      Dziękuję!

      Usuń
  4. Nareszcie!! Wiedziałam, że Gen jej powie. Shannon też się dowie, prawda? Kocham Cię, jesteś NAJLEPSZA! :* weny, weny, weny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś cudowna:) Serio:) Udało Ci się wymyślić tak wspaniałą historię. Dziękuję bardzo za to. Kocham Twoje opowiadania:) Och teraz trzeba tylko czekać na konfrontacje z rodzicami i rozmowę z Shannonem. Mam nadzieję że do tego dojdzie:) Jesteś cudowna i wspaniała:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj ale się działo. Fajnie, że Lea już wie teraz pytanie co będzie dalej:) Nie mogę doczekać się tego co się stanie:) To chyba będzie lawina emocji:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajowo Mamusia wróciła - będzie się działo - czekam :-)
    -K.B.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli rozdział przypadł Ci do gustu, koniecznie skomentuj i daj mi o tym znać :)