-
Przestań się szarpać! – powtarzała po raz kolejny Tessa, ale Genevieve jej nie
słuchała.
Ciągle
przytulała się do niej, a gdy ta ją odpychała zmęczona jej natręctwem i głośnym
śmiechem, reagowała jeszcze większą euforią. Przyjaciółka musiała mieć oko na
Gen siedząc z nią na tylnym siedzeniu, ponieważ chciała dotykać także jej brata,
rozpraszając go w jeździe.
-
Dobra, to co z nią zrobimy? – zapytał Ethan jadąc przed siebie, całkowicie nie
wiedząc dokąd.
-
Nie wiem… Jak rodzice będą już w domu i zobaczą ją w takim stanie to będzie
źle. – Tessa myślała na głos. – Poza tym jej mama może jej szukać… Nie mam
pojęcia co robić. Ethan, wymyśl coś proszę!
Jej
brat był na granicy paniki i śmiechu. Z jednej strony wiedział, że jeśli ktoś
zobaczy Genevieve w takim stanie, to dostanie się mu za to, że ją tam zabrał i
na to pozwolił. Z drugiej jednak widząc jak dziewczyna plecie głupstwa i
zachowuje się komicznie, nie mógł się powstrzymać i wybuchnął śmiechem.
-
Zamknij się idioto, to nie jest śmieszne! – wrzasnęła zdenerwowana Tessa,
powstrzymując Genevieve przed otwarciem okna.
-
Jest mi gorąco, tu jest tak gorąco… - zaczęła mówić monotonnie Gen powtarzając
słowa jak mantrę.
-
Uchyl jej to okno, bo nie mogę myśleć jak ciągle gada. – rozkazał Ethan swojej
siostrze.
Tessa
pozwoliła przyjaciółce otworzyć lekko okno, ale ta natychmiast opuściła je
niżej i wystawiła przez nie głowę.
-
Cholera, Gen!
Tessa
w ostatniej chwili pociągnęła ją do tyłu ratując przed nadjeżdżającą z
naprzeciwka ciężarówką, która zabiłaby ją na miejscu. Z dudniącym jak młot
sercem Tessa szybko zamknęła okno i pozwoliła Genevieve się uściskać, byle
tylko przestała szaleć. Ta zaczęła powtarzać jak bardzo ją kocha, znów
chichocząc jej prosto do ucha.
-
Ile to będzie trwało? – zapytała Tessa poirytowana.
-
Jakieś cztery do sześciu godzin, ale przecież nie wiemy dokładnie kiedy to
wzięła.
Dziewczyna
poczuła, że dłużej tego nie wytrzyma. Miała ochotę związać Genevieve jakimś
sznurkiem i zakneblować jej usta, byle tylko przestała się tak zachowywać.
-
Co my mamy robić do tego czasu? – zniecierpliwiła się Tessa. – Przecież nie
będziemy tak krążyć po mieście, jeszcze zatrzyma nas policja i dopiero będziemy
mieć kłopoty.
Ethan
pomyślał chwilę. Nagle ostro skręcił w prawo, zjeżdżając z głównej ulicy na
jakąś pustą, boczną. Była skąpo oświetlona, ale w kilku domach i szeregowcach
świeciło się światło w oknach. Tessa nie rozpoznawała tego miejsca, nigdy
wcześniej tu nie była.
-
Mój kumpel tu mieszka. Przebudował niedawno swoją szopę i czasem tam pijemy czy
coś. Pewnie pozwoli nam tam zostać na trochę i tam zastanowimy się, co dalej.
Jego
siostra przytaknęła. Lepsze to niż krążenie po mieście, pomyślała. Genevieve
odsunęła się od niej i zaczęła wiercić się na siedzeniu, jakby chciała wstać i
przejść na przednie siedzenie. Tessa pociągnęła ją w tył i głęboko westchnęła.
Ethan
zatrzymał się pod małym parterowym domem z niegdyś białym, jednak z czasem
szarym sidingiem. Do domu prowadziło wejście z niewielką werandą, a z daleka
było widać już szopę na tyłach domu. Tessa spojrzała na zegar w aucie – było
już po pierwszej. Światła w całym domu były zgaszone, właściciele pewnie już
spali. Ethan zostawił dziewczyny w aucie i obszedł dom na około.
W
jednym z okien z tyłu świeciła się mała lampka. Ethan znalazł na ziemi jakiś
mały kamień i rzucił nim w szybę. Ta zastukała, ale nikt nie zareagował.
Spróbował jeszcze raz, a potem kolejny… W końcu lampka zgasła, a okno zaczęło
się otwierać. Młody chłopak wychylił głowę i gdy zobaczył swojego przyjaciela
machnął mu ręką dając do zrozumienia, że schodzi już na dół.
Ethan
wyjaśnił mu całą sytuację i poprosił o pomoc. Chudy chłopak o ciemnej karnacji
i włosach od razu się zgodził, nie robiąc żadnych problemów. Poszedł po klucze
do szopy, po czym wrócił i pomógł przetransportować Genevieve tak, by nie
narobiła hałasu.
-
Dobra, a teraz zastanówmy się co zrobimy, gdy wrócimy do domu i będą tam nasi
starzy. – powiedział Ethan gdy siedzieli już w szopie. Jego kumpel, Max słuchał
wszystkiego z zaciekawieniem, choć wydawał się być śpiący. Widać było, że
chciał razem z nimi znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji.
Genevieve
usiadła mu na kolanach i szeptała coś do ucha, a on od razu się ożywił, śmiejąc
się. Tessa przewracała tylko oczami i siedziała na starym, rozprutym w kilku
miejscach fotelu. Wszystkie meble w szopie były z innej parafii, a na ścianach
wisiały różne plakaty, kalendarze i tablice rejestracyjne. Na stoliku i po
podłodze walały się puste butelki i wypalone papierosy.
Ethan
wyciągnął z kieszeni paczkę Marlboro i zapalił jednego, proponując jednego
koledze. Gdy Tessa zganiła go, że pali w jej towarzystwie odparł, że pozwala mu
się to skupić. Max przytaknął, rozpalając także swojego. Genevieve błagała by
dał jej spróbować, ale Tessa poprosiła go, by tego nie robił.
-
Możecie powiedzieć, że zgłodnieliście i pojechaliście do McDonald’s. – rzucił
Max pocierając ręką o kolano Genevieve. Tessa spojrzała na niego mrożącym
wzrokiem, więc cofnął rękę.
-
O tej godzinie? – rzuciła sceptycznie Tessa. Jej rodzice nie byli głupi, a oni
mieli zamiar wrócić za parę godzin, kiedy Genevieve wróci rozsądek.
-
No co, mogliście zgłodnieć.
-
I zajęłoby nam to tyle czasu? Nie wiadomo kiedy wrócili do domu. – powiedział
Ethan wypuszczając powoli dym. Jego siostrze zaczęło kręcić się w głowie od
zapachu papierosów.
-
Nie wiadomo czy w ogóle wrócili. – przypomniała mu Tessa. – Na wszelki wypadek
jednak powinniśmy wymyślić coś bardziej prawdopodobnego. Poza tym spójrz, jak
jesteśmy ubrane.
-
To może wrócimy dopiero rano? Powiemy, że wziąłem was do McDonald’s a potem
wjechałem na jakąś domówkę i wypiłem piwo, dlatego nie mogłem prowadzić.
-
Już jest rano. – Tessa padała już z nóg, chciała jak najszybciej skończyć tę
grę.– A może zadzwonimy na domowy i zobaczymy, czy ktoś odbierze?
Max
wskazał dziewczynie telefon pod drzwiami stodoły. Wykręciła numer i cierpliwie
czekała. Nikt nie odbierał, dla pewności spróbowała raz jeszcze. Nadal nic.
-
Okej, może wrócą dopiero rano. – Tessa trochę odetchnęła. - Poczekamy aż Gen
wróci do siebie i pojedziemy do domu. Gdyby jednak byli tam przed nami opowiemy
im twoją wersję. Zgoda?
Ethan
przystał na jej plan a Max zgodził się, by przeczekali u niego w szopie. On sam
powiedział, że jest po imprezie i chce już iść spać, dlatego powiedział tylko
gdzie są koce i poduszki oraz zostawił im klucze, po czym poszedł do domu.
Kazał im rano zamknąć szopę na klucz i zostawić go w doniczce przy werandzie.
Genevieve
zdawała się trochę uspokajać. Tessa kontrolowała, by nie była za głośna,
pozwalając jej biegać i tańczyć, byle tylko nie krzyczała. Ethan poszedł na
chwilę spać tłumacząc, że jako kierowca musi chociaż chwilę się zdrzemnąć. Jego
siostra nie mogła sobie na to pozwolić, bo musiała pilnować przyjaciółkę.
Około
czwartej Genevieve zaczęła się wyciszać, siedząc już tylko na fotelu
naprzeciwko Tessy i coś mamrocząc. W końcu zasnęła skulona, a Tessa obudziła
Ethana. Wziął śpiącą Gen na ręce i wyszli z szopy. Tessa zamknęła ją i
zostawiła klucz tam, gdzie poprosił o to Max. Na dworze zaczęło już świtać.
Ethan położył Genevieve na tylnym siedzeniu i zapiął ją pasem, a Tessa usiadła
obok niej tak, by mogła wesprzeć na niej głowę i ruszyli w stronę domu.
Rodzeństwu
ulżyło, gdy nie zobaczyli na podjeździe żadnego auta co oznaczało, że ich
rodzice nie wrócili jeszcze ze Springhill. Ethan znów wziął Gen na ręce i
przeniósł ją na łóżko w pokoju gościnnym, a sami z Tessą poszli do swoich
sypialni spać. Wcześniej Tessa pomogła się jej jeszcze przebrać w piżamę, choć
była wpółprzytomna.
-
Pobudka śpiąca królewno. – rzuciła Tessa do Genevieve szturchając ją za ramię.
Było już w pół do ósmej.
Genevieve
z trudem otworzyła oczy i spojrzała na przyjaciółkę. Rozejrzała się dookoła.
Jak ona się tu w ogóle znalazła? Ostatnie, co pamiętała to jazda do klubu.
Próbowała sobie przypomnieć co było dalej, ale wszystko jakby jej się
zamazywało i zaczynała ją boleć głowa. Chciało jej się strasznie pić, w dodatku
było jej niedobrze. Zerwała się na równe nogi i pobiegła do łazienki by
zwymiotować.
Gdy
skończyła, zeszła na dół. Tessa czekała już na nią w kuchni ze szklanką wody,
którą Genevieve wypiła jednym duszkiem. Czuła się senna i zmęczona. Zaczęła
sobie przypominać jakieś szczegóły. Piła piwo z Tessą w klubie… wypiła o jedno
za dużo, że teraz miała kaca?
-
Ile my tam wypiłyśmy? – zapytała ziewając. Spojrzała w co jest ubrana – miała
na sobie luźną piżamę Tessy. Nie pamiętała kiedy się przebrała.
Tessa
wyglądała na równie zmęczoną, ale nic więcej jej nie dolegało. Wypiła tylko dwa
piwa, a głowa bolała ją od braku snu. Ethan spał jeszcze smacznie na górze,
postanawiając nie iść do szkoły.
-
Ja wypiłam dwa piwa, a ty jedno… tak mi się wydaje. – powiedziała robiąc tosty.
Genevieve usiadła na krześle przy wyspie kuchennej i podparła głowę ręką, pijąc
drugą szklankę wody. – Dzwoniłam już dzisiaj do twojej mamy i powiedziałam jej,
że byłyśmy u koleżanki i Ethan nas podwiózł, ale chyba i tak była na ciebie
zła.
Genevieve
zignorowała tę część o jej mamie. To był jej najmniejszy problem.
-
W takim razie muszę mieć słabą głowę, bo nic nie pamiętam i okropnie się czuję.
Gen
niemal zasypiała na siedząco. Wciąż było jej niedobrze i w myślach przysięgała
sobie, że nigdy więcej nie tknie alkoholu. Tessa wyjęła kanapki z tostera i
położyła z brzękiem talerz przed jej twarzą tak, że od razu podniosła głowę i
otworzyła szeroko oczy. Wciąż była na nią zła za to, że mieszała w to wszystko
Shannona i wzięła od niego narkotyk, ale przypominając sobie jak Genevieve
próbowała uratować ją przed domniemanym gwałcicielem i widząc ją w takim
stanie, postanowiła jej wybaczyć.
-
Wiesz… akurat to może mieć coś wspólnego z narkotykami… - zaczęła niechętnie
Tessa stojąc do niej plecami i robiąc kolejną porcję tostów. Genevieve prawie
zadławiła się swoją kanapką i spojrzała na nią wielkimi oczami.
-
Jakimi narkotykami?!
Tessa
odwróciła się i spojrzała na nią z litością. Musiała powiedzieć jej o tym, co
stało się w klubie, miała prawo wiedzieć. Poza tym liczyła, że gdy usłyszy kto
dał jej narkotyk, raz na zawsze zerwie kontakty z tym facetem. Zdaniem
przyjaciółki on nie był dla niej i od kiedy się pojawił, zaczęły się problemy.
-
Jaka jest ostatnia rzecz, którą pamiętasz? – zapytała Tessa siadając obok niej
ze swoim śniadaniem.
Genevieve
musiała porządnie się skupić. Wchodziły do klubu. Ethan je zostawił. Poszły po
piwo. Usiadły przy stoliku… później z kimś tańczyła, nie widziała już Tessy. Co
było dalej?
-
Tańczyłam z jakimś gościem, a ciebie nie było. Chciałam iść cię poszukać, ale
on nie chciał mnie puścić.
Tessa
nie mogła powiedzieć jej, co dalej się z nią działo, bo najzwyczajniej w
świecie jej tam nie było. Postanowiła jednak podkolorować trochę tę historię.
-
Mnie nie chciał puścić ten drugi gość, jego kolega, jeszcze większy oblech. –
Tessa aż się wzdrygnęła na to wspomnienie. – Poprosiłam go by wypił ze mną
jeszcze jedno piwo, a kiedy on poszedł do baru, ja mu uciekłam. Spotkałam
Aarona, znałam go już wcześniej z imprez Ethana. Całowałam się z nim, a wtedy
przyszłaś ty i Shannon, po czym on uderzył Aarona w twarz.
Genevieve
próbowała nadążyć za jej opowieścią.
-
Chwila… za co go uderzył? I skąd on się tam wziął?
-
Bo ja wiem za co go uderzył, pewnie dla zabawy. – skłamała Tessa. Wmawiała
sobie, że to dla dobra jej przyjaciółki. Powinna znaleźć sobie kogoś spokojnego
i ułożonego, a nie starszego od niej faceta, który ciągle szuka mocnych wrażeń.
– No i ja pobiegłam za Aaronem, a tobie kazałam iść do Ethana. Później jak
wchodziłam już po schodach żeby się z wami spotkać, ty stałaś na górze i
dziwnie się zachowywałaś. Do wszystkich się przytulałaś, gadałaś o jakiś
głupotach, chciałaś tańczyć i ciągle się śmiałaś bez powodu. – Gen przestała
jeść. To wszystko brzmiało tak nieprawdopodobnie, jakby Tessa nie mówiła o niej.
– Zaczęłam wrzeszczeć na Shannona, bo od razu wiedziałam, że musiał ci coś dać.
On tylko się śmiał i powiedział, że przynajmniej dobrze się bawisz. Potem Ethan
zaniósł cię do samochodu i pojechaliśmy do jego kolegi, gdzie przeczekaliśmy aż
się uspokoisz i zaśniesz.
Genevieve
odebrało mowę. Poczuła niewyobrażalną falę złości na Shannona. Jak on mógł ją
naćpać, a potem się z tego śmiać? W dodatku pobił chłopaka Tessy. Nie było
tajemnicą, że jest agresywny, ale nie myślała że jest do tego niezrównoważony.
Dziewczyna miała ochotę go uderzyć, nakrzyczeć na niego, cokolwiek. Pomyślała
jednak, że najlepszym wyjściem będzie omijać go szerokim łukiem, bo on tylko
czekał aż ktoś go sprowokuje.
Dziewczynom
chciało się spać albo leżeć cały dzień na kanapie, jednakże wiedziały, że ich
rodzice zezłościliby się, gdyby nie poszły do szkoły. Ponadto nabraliby
podejrzeń co do poprzedniej nocy. Dziewczyny z trudem wyszykowały się do
wyjścia, po czym Tessa obudziła Ethana by zawiózł je do szkoły. Na szczęście
dziś lekcje zaczynały o dziewiątej trzydzieści.
Pomimo
makijażu Genevieve była blada i miała podkrążone oczy. Widząc ją z daleka od
razu można było podejrzewać, że ma kaca. Nauczyciele jednak znali ją jako dobrą
i grzeczną uczennicę, dlatego dali się nabrać na zatrucie żołądkowe. Kazali jej
iść do domu, ale dziewczyna tłumaczyła, że bardzo zależy jej na frekwencji,
poza tym dzisiaj mieli ogłosić wyniki przesłuchań do przedstawienia.
-
Ładnie dziś wyglądasz… - rzucił ktoś za jej plecami, kiedy szła szkolnym
dziedzińcem z tacą z jedzeniem, szukając stolika. Tessa zatrzymała się by
porozmawiać z Aaronem i miała do niej zaraz dołączyć na zewnątrz by zjeść lunch.
– Czyżby ktoś tu za ostro zabalował?
Wmawiała
sobie, że musi iść dalej i się nie odwracać. Usiadła przy swoim ulubionym
stoliku i zaczęła jeść sałatkę. Shannon usiadł razem z nią i zaczął się na nią
patrzeć z głupkowatym uśmiechem. Miał na sobie swój roboczy strój, ale przez
wysoką temperaturę na zewnątrz niebieskie ogrodniczki założył bez koszulki pod
spodem, odsłaniając umięśnioną sylwetkę i tatuaż na ramieniu. Genevieve od razu
odechciało się jeść. Wstała z tacą i postanowiła zmienić stolik, ale chłopak
ruszył zaraz za nią.
-
Możesz zostawić mnie w spokoju?! – starała się nie krzyczeć by nie przyciągnąć
uwagi innych uczniów, ale jej się nie udało. Na szczęście na dworze jeszcze nie
było tłumów, a ona stała trochę na uboczu, blisko ogrodzenia.
-
Och widzę, że wraz z wytrzeźwieniem nie zniknął ci ten zadziorny charakterek. –
zdawała sobie sprawę, że stara się ją sprowokować, ale nie mogła go ignorować. –
Ciekaw jestem, czy dzisiaj też się na mnie rzucisz, wczoraj byłaś całkiem
niezła.
Genevieve
nie wytrzymała. Odłożyła tacę na stół, a Shannon śledził jej ruchy wzrokiem.
Nie spodziewał się jednak, że dziewczyna wymierzy mu cios w policzek. Mogła się
założyć, że czuła teraz większy ból niż on, ale miała satysfakcję, że dostał za
swoje, a wszyscy patrzyli teraz na niego jak na idiotę.
-
Jak już mówiłem, lubię ostre dziewczyny. – widać było, że go to zdenerwowało,
ale starał się znów jej dopiec.
-
Ale ja nie lubię takich chamów jak ty. – rzuciła do niego i postanowiła znowu
usiąść, modląc się by Tessa szybko przyszła. On znów usiadł z nią przy stole i
zaczął wyjadać jej frytki.
-
Nie wiem o czym mówisz. W ogóle o co masz teraz do mnie pretensje? – Genevieve zaczęła
się zastanawiać, czy naprawdę jest takim idiotą, czy tylko udaje.
-
Hm, zastanówmy się. Uderzyłeś chłopaka Tessy bez powodu, naćpałeś mnie, a na
końcu ze wszystkiego się śmiałeś. O czymś zapomniałam? – dziewczyna czuła, że
aż czerwieni się ze złości. Shannon znów udawał przed nią, że nic nie rozumie,
albo że go to nie obchodzi.
-
Zapomniałaś wspomnieć, że nic z tego nie jest prawdą. Widzę, że nic nie
pamiętasz z tamtej nocy i ktoś nieźle cię wkręcił. – Shannon zaczął udawać, że
się nad czymś zastanawia. – Hm, chyba nawet wiem kto.
Genevieve
nie miała zamiaru słuchać jego wersji. Wiedziała, że będzie kłamać by się
wybielić. Z drugiej strony skoro całkowicie mu nie zależało na tym, co ona o
nim sądzi, to po co miałby zmyślać całą tę historię?
-
Tessa by mnie nie okłamała. – dziewczyna starała przekonać samą siebie, ale
teraz nie była już niczego pewna. Zdawała sobie sprawę z tego, co myślała jej
przyjaciółka na temat Shannona.
-
Najwyraźniej to zrobiła, bo po pierwsze – uderzyłem tego gościa, ale tylko dlatego,
że mnie o to prosiłaś, bo myślałaś, że robi to wbrew woli twojej
przyjaciółeczki. Po drugie – to ja pomogłem ci ją w ogóle znaleźć. Po trzecie –
to dzięki mnie udało ci się wyrwać temu gościowi co chciał cię zgwałcić na
parkiecie, po czwarte – sama poprosiłaś mnie o Extasy i sama je wzięłaś, a ja
nawet o tym nie wiedziałem i w końcu po piąte – to ja zatroszczyłem się o to,
by znaleźć twoich oddanych przyjaciół, kiedy ty byłaś zajęta przytulaniem się
do mojego brata i zaniosłem cię do auta. – Shannon skończył monotonne
wyliczanie i kontynuował jedzenie jej frytek.
Genevieve
była wstrząśnięta. Zaczęła sobie przypominać niektóre te sytuacje o których
mówił, a przede wszystkim te, które miały miejsce zanim wzięła narkotyk. No
właśnie, pomyślała, sama go wzięłam? To było do niej takie niepodobne. Jakim
cudem kupiła od Shannona Extasy i zażyła je bez jego pomocy, a wręcz bez jego
wiedzy?
-
Po co miałabym brać od ciebie narkotyki? – powiedziała ściszonym głosem, by
nikt ich nie mógł usłyszeć.
Shannon
spojrzał na nią, a od jego wzroku zaczęła robić się jeszcze bardziej czerwona
niż wcześniej.
-
Chciałem sobie pójść, bo musiałem sprzedać jeszcze trochę towaru, a ty
powiedziałaś mi, że kupisz coś ode mnie, jeśli ci pomogę znaleźć twoją
koleżaneczkę. No więc dałem ci jednego tabsa, ale byłem pewien, że jako
grzeczna dziewczynka nic z nią nie zrobisz. Nawet nie zauważyłem, że wzięłaś.
Dopiero jak zaczęłaś chodzić slalomem uświadomiłem sobie, że jednak zrobiłaś
inaczej. – opowiadał to z małym zainteresowaniem, jakby jedzenie było dla niego
ważniejsze. Genevieve dziwiła się sama sobie, że wierzyła bardziej jemu, niż
swojej przyjaciółce. – Muszę przyznać, że cię nie doceniałem. Ale jak to mówią,
cicha woda brzegi rwie, czy jakoś tak.
Genevieve
zobaczyła z oddali Tessę, która na widok Shannona przyspieszyła kroku. Była
spanikowana i niemalże biegła w ich stronę, gubiąc po drodze kilka frytek.
-
O, nasza mała kłamczucha. – zaśmiał się Shannon i przesunął się na ławeczce, by
mogła usiąść obok niego. Tessa spojrzała na Genevieve przepraszającym wzrokiem
wiedząc już, że jej kłamstwa wyszły na jaw i nie zdoła dalej oszukiwać
przyjaciółki.
-
Genny, ja… chciałam tylko, żeby on się od ciebie odczepił. – oznajmiła łamiącym
się głosem i położyła swoją tacę na stole. Genevieve dopiero teraz uświadomiła
sobie, jak bardzo zawiodła się na swojej najlepszej dotąd przyjaciółce.
Chwyciła za swoją torbę i natychmiast wstała, zostawiając Tessę przy stole.
Shannon
spojrzał na Tessę i wzruszył ramionami z udawanym przejęciem, po czym ruszył za
Genevieve.
ooo podoba mi się ten niegrzeczny chłopiec :) Dajesz dalej! Jest super!
OdpowiedzUsuńHaha dziękuję bardzo! :)
UsuńRozdzial megaaa (: bardzo fajny, tak sie ciesze, ze juz sie do siebie przelamuja i ze Gen poznala sie na Tessie! (:
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMOJE ULUBIONE FF! ♥
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest perf <3
O,jak miło! Dzięki ;)
Usuńja to bym chciała żebyś pisała dwa rozdziały na ten blog i jeden na ten o jaredzie a nie na zmiane to ff jest lepsze
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakieś inne życzenie, nie da się dogodzić wszystkim... ale wydaje mi się, że i tak własnie tak zrobię, bo mam ku temu więcej powodów :)
UsuńMega mi sie podoba :) naprawde swietnie ze wpadlas na ten pomysl z pisaniem tego ff :) czekam na następne rozdzialy :) życę dużo weny!!
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo, czasem mi się zdarzy miec dobry pomysł :p
UsuńNajlepsze ff jakie czytam. Normalnie zatkało mnie. Nie mogę doczekać się kolejnego. <3
OdpowiedzUsuńMnie zatkało czytając ten komentarz, dziękuję :)
UsuńHej!!!!!!! Uwielbiam twoje opowiadanie:) zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:) Dziękuję Ci że poświęcasz swój czas na pisanie dla nas:)
OdpowiedzUsuńDla mnie pisanie to przyjemność i to ja powinnam podziękować Wam, że czytacie i komentujcie :) dziękuję!
UsuńSuper rozdział.. już nie mogę się doczekać następnego.. życzę dużo weny ♥ ~LamaCorn
OdpowiedzUsuńDziękuję, jak zawsze postaram się jak najszybciej dodac nowy :)
Usuńidealne ff
OdpowiedzUsuńkiedy rozdział?
Dziękuję.
UsuńMoże jutro (:
Zawsze najbardziej oczekuję rozdziału z tego ff, a czytam ich sporo. Bardzo mi się podoba. ~ nami
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziękuję :3
UsuńJesteś genialna naprawdę :3 twoje ff czytam z zapartym tchem bardzo mi się podoba :) Czytałam dużo ff z udziałem marsów ale ty jesteś najlepsza :3 Życzę ci dużo weny :) i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Pozdrawiam Cię serdecznie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję, to wiele dla mni znaczy :) rowniez pozdrawiam!
UsuńŚwietne opowiadanie. Wciagnelam sie w czytanie, a ja i czytanie to jest prawie cud :)Najlepsze��
OdpowiedzUsuńMrrr niegrzeczny kociak xD
OdpowiedzUsuń