czwartek, 31 lipca 2014

5. Naive


         - Przestań się szarpać! – powtarzała po raz kolejny Tessa, ale Genevieve jej nie słuchała.
         Ciągle przytulała się do niej, a gdy ta ją odpychała zmęczona jej natręctwem i głośnym śmiechem, reagowała jeszcze większą euforią. Przyjaciółka musiała mieć oko na Gen siedząc z nią na tylnym siedzeniu, ponieważ chciała dotykać także jej brata, rozpraszając go w jeździe.
         - Dobra, to co z nią zrobimy? – zapytał Ethan jadąc przed siebie, całkowicie nie wiedząc dokąd.
         - Nie wiem… Jak rodzice będą już w domu i zobaczą ją w takim stanie to będzie źle. – Tessa myślała na głos. – Poza tym jej mama może jej szukać… Nie mam pojęcia co robić. Ethan, wymyśl coś proszę!
         Jej brat był na granicy paniki i śmiechu. Z jednej strony wiedział, że jeśli ktoś zobaczy Genevieve w takim stanie, to dostanie się mu za to, że ją tam zabrał i na to pozwolił. Z drugiej jednak widząc jak dziewczyna plecie głupstwa i zachowuje się komicznie, nie mógł się powstrzymać i wybuchnął śmiechem.
         - Zamknij się idioto, to nie jest śmieszne! – wrzasnęła zdenerwowana Tessa, powstrzymując Genevieve przed otwarciem okna.
         - Jest mi gorąco, tu jest tak gorąco… - zaczęła mówić monotonnie Gen powtarzając słowa jak mantrę.
         - Uchyl jej to okno, bo nie mogę myśleć jak ciągle gada. – rozkazał Ethan swojej siostrze.
         Tessa pozwoliła przyjaciółce otworzyć lekko okno, ale ta natychmiast opuściła je niżej i wystawiła przez nie głowę.
         - Cholera, Gen!
         Tessa w ostatniej chwili pociągnęła ją do tyłu ratując przed nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówką, która zabiłaby ją na miejscu. Z dudniącym jak młot sercem Tessa szybko zamknęła okno i pozwoliła Genevieve się uściskać, byle tylko przestała szaleć. Ta zaczęła powtarzać jak bardzo ją kocha, znów chichocząc jej prosto do ucha.
         - Ile to będzie trwało? – zapytała Tessa poirytowana.
         - Jakieś cztery do sześciu godzin, ale przecież nie wiemy dokładnie kiedy to wzięła.
         Dziewczyna poczuła, że dłużej tego nie wytrzyma. Miała ochotę związać Genevieve jakimś sznurkiem i zakneblować jej usta, byle tylko przestała się tak zachowywać.
         - Co my mamy robić do tego czasu? – zniecierpliwiła się Tessa. – Przecież nie będziemy tak krążyć po mieście, jeszcze zatrzyma nas policja i dopiero będziemy mieć kłopoty.
         Ethan pomyślał chwilę. Nagle ostro skręcił w prawo, zjeżdżając z głównej ulicy na jakąś pustą, boczną. Była skąpo oświetlona, ale w kilku domach i szeregowcach świeciło się światło w oknach. Tessa nie rozpoznawała tego miejsca, nigdy wcześniej tu nie była.
         - Mój kumpel tu mieszka. Przebudował niedawno swoją szopę i czasem tam pijemy czy coś. Pewnie pozwoli nam tam zostać na trochę i tam zastanowimy się, co dalej.
         Jego siostra przytaknęła. Lepsze to niż krążenie po mieście, pomyślała. Genevieve odsunęła się od niej i zaczęła wiercić się na siedzeniu, jakby chciała wstać i przejść na przednie siedzenie. Tessa pociągnęła ją w tył i głęboko westchnęła.
         Ethan zatrzymał się pod małym parterowym domem z niegdyś białym, jednak z czasem szarym sidingiem. Do domu prowadziło wejście z niewielką werandą, a z daleka było widać już szopę na tyłach domu. Tessa spojrzała na zegar w aucie – było już po pierwszej. Światła w całym domu były zgaszone, właściciele pewnie już spali. Ethan zostawił dziewczyny w aucie i obszedł dom na około.
         W jednym z okien z tyłu świeciła się mała lampka. Ethan znalazł na ziemi jakiś mały kamień i rzucił nim w szybę. Ta zastukała, ale nikt nie zareagował. Spróbował jeszcze raz, a potem kolejny… W końcu lampka zgasła, a okno zaczęło się otwierać. Młody chłopak wychylił głowę i gdy zobaczył swojego przyjaciela machnął mu ręką dając do zrozumienia, że schodzi już na dół.
         Ethan wyjaśnił mu całą sytuację i poprosił o pomoc. Chudy chłopak o ciemnej karnacji i włosach od razu się zgodził, nie robiąc żadnych problemów. Poszedł po klucze do szopy, po czym wrócił i pomógł przetransportować Genevieve tak, by nie narobiła hałasu.
         - Dobra, a teraz zastanówmy się co zrobimy, gdy wrócimy do domu i będą tam nasi starzy. – powiedział Ethan gdy siedzieli już w szopie. Jego kumpel, Max słuchał wszystkiego z zaciekawieniem, choć wydawał się być śpiący. Widać było, że chciał razem z nimi znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji.
         Genevieve usiadła mu na kolanach i szeptała coś do ucha, a on od razu się ożywił, śmiejąc się. Tessa przewracała tylko oczami i siedziała na starym, rozprutym w kilku miejscach fotelu. Wszystkie meble w szopie były z innej parafii, a na ścianach wisiały różne plakaty, kalendarze i tablice rejestracyjne. Na stoliku i po podłodze walały się puste butelki i wypalone papierosy.
         Ethan wyciągnął z kieszeni paczkę Marlboro i zapalił jednego, proponując jednego koledze. Gdy Tessa zganiła go, że pali w jej towarzystwie odparł, że pozwala mu się to skupić. Max przytaknął, rozpalając także swojego. Genevieve błagała by dał jej spróbować, ale Tessa poprosiła go, by tego nie robił.
         - Możecie powiedzieć, że zgłodnieliście i pojechaliście do McDonald’s. – rzucił Max pocierając ręką o kolano Genevieve. Tessa spojrzała na niego mrożącym wzrokiem, więc cofnął rękę.
         - O tej godzinie? – rzuciła sceptycznie Tessa. Jej rodzice nie byli głupi, a oni mieli zamiar wrócić za parę godzin, kiedy Genevieve wróci rozsądek.
         - No co, mogliście zgłodnieć.
         - I zajęłoby nam to tyle czasu? Nie wiadomo kiedy wrócili do domu. – powiedział Ethan wypuszczając powoli dym. Jego siostrze zaczęło kręcić się w głowie od zapachu papierosów.
         - Nie wiadomo czy w ogóle wrócili. – przypomniała mu Tessa. – Na wszelki wypadek jednak powinniśmy wymyślić coś bardziej prawdopodobnego. Poza tym spójrz, jak jesteśmy ubrane.
         - To może wrócimy dopiero rano? Powiemy, że wziąłem was do McDonald’s a potem wjechałem na jakąś domówkę i wypiłem piwo, dlatego nie mogłem prowadzić.
         - Już jest rano. – Tessa padała już z nóg, chciała jak najszybciej skończyć tę grę.– A może zadzwonimy na domowy i zobaczymy, czy ktoś odbierze?
         Max wskazał dziewczynie telefon pod drzwiami stodoły. Wykręciła numer i cierpliwie czekała. Nikt nie odbierał, dla pewności spróbowała raz jeszcze. Nadal nic.
         - Okej, może wrócą dopiero rano. – Tessa trochę odetchnęła. - Poczekamy aż Gen wróci do siebie i pojedziemy do domu. Gdyby jednak byli tam przed nami opowiemy im twoją wersję. Zgoda?
         Ethan przystał na jej plan a Max zgodził się, by przeczekali u niego w szopie. On sam powiedział, że jest po imprezie i chce już iść spać, dlatego powiedział tylko gdzie są koce i poduszki oraz zostawił im klucze, po czym poszedł do domu. Kazał im rano zamknąć szopę na klucz i zostawić go w doniczce przy werandzie.
         Genevieve zdawała się trochę uspokajać. Tessa kontrolowała, by nie była za głośna, pozwalając jej biegać i tańczyć, byle tylko nie krzyczała. Ethan poszedł na chwilę spać tłumacząc, że jako kierowca musi chociaż chwilę się zdrzemnąć. Jego siostra nie mogła sobie na to pozwolić, bo musiała pilnować przyjaciółkę.
         Około czwartej Genevieve zaczęła się wyciszać, siedząc już tylko na fotelu naprzeciwko Tessy i coś mamrocząc. W końcu zasnęła skulona, a Tessa obudziła Ethana. Wziął śpiącą Gen na ręce i wyszli z szopy. Tessa zamknęła ją i zostawiła klucz tam, gdzie poprosił o to Max. Na dworze zaczęło już świtać. Ethan położył Genevieve na tylnym siedzeniu i zapiął ją pasem, a Tessa usiadła obok niej tak, by mogła wesprzeć na niej głowę i ruszyli w stronę domu.
         Rodzeństwu ulżyło, gdy nie zobaczyli na podjeździe żadnego auta co oznaczało, że ich rodzice nie wrócili jeszcze ze Springhill. Ethan znów wziął Gen na ręce i przeniósł ją na łóżko w pokoju gościnnym, a sami z Tessą poszli do swoich sypialni spać. Wcześniej Tessa pomogła się jej jeszcze przebrać w piżamę, choć była wpółprzytomna.
         - Pobudka śpiąca królewno. – rzuciła Tessa do Genevieve szturchając ją za ramię. Było już w pół do ósmej.
         Genevieve z trudem otworzyła oczy i spojrzała na przyjaciółkę. Rozejrzała się dookoła. Jak ona się tu w ogóle znalazła? Ostatnie, co pamiętała to jazda do klubu. Próbowała sobie przypomnieć co było dalej, ale wszystko jakby jej się zamazywało i zaczynała ją boleć głowa. Chciało jej się strasznie pić, w dodatku było jej niedobrze. Zerwała się na równe nogi i pobiegła do łazienki by zwymiotować.
         Gdy skończyła, zeszła na dół. Tessa czekała już na nią w kuchni ze szklanką wody, którą Genevieve wypiła jednym duszkiem. Czuła się senna i zmęczona. Zaczęła sobie przypominać jakieś szczegóły. Piła piwo z Tessą w klubie… wypiła o jedno za dużo, że teraz miała kaca?
         - Ile my tam wypiłyśmy? – zapytała ziewając. Spojrzała w co jest ubrana – miała na sobie luźną piżamę Tessy. Nie pamiętała kiedy się przebrała.
         Tessa wyglądała na równie zmęczoną, ale nic więcej jej nie dolegało. Wypiła tylko dwa piwa, a głowa bolała ją od braku snu. Ethan spał jeszcze smacznie na górze, postanawiając nie iść do szkoły.
         - Ja wypiłam dwa piwa, a ty jedno… tak mi się wydaje. – powiedziała robiąc tosty. Genevieve usiadła na krześle przy wyspie kuchennej i podparła głowę ręką, pijąc drugą szklankę wody. – Dzwoniłam już dzisiaj do twojej mamy i powiedziałam jej, że byłyśmy u koleżanki i Ethan nas podwiózł, ale chyba i tak była na ciebie zła.
         Genevieve zignorowała tę część o jej mamie. To był jej najmniejszy problem.
         - W takim razie muszę mieć słabą głowę, bo nic nie pamiętam i okropnie się czuję.
         Gen niemal zasypiała na siedząco. Wciąż było jej niedobrze i w myślach przysięgała sobie, że nigdy więcej nie tknie alkoholu. Tessa wyjęła kanapki z tostera i położyła z brzękiem talerz przed jej twarzą tak, że od razu podniosła głowę i otworzyła szeroko oczy. Wciąż była na nią zła za to, że mieszała w to wszystko Shannona i wzięła od niego narkotyk, ale przypominając sobie jak Genevieve próbowała uratować ją przed domniemanym gwałcicielem i widząc ją w takim stanie, postanowiła jej wybaczyć.
         - Wiesz… akurat to może mieć coś wspólnego z narkotykami… - zaczęła niechętnie Tessa stojąc do niej plecami i robiąc kolejną porcję tostów. Genevieve prawie zadławiła się swoją kanapką i spojrzała na nią wielkimi oczami.
         - Jakimi narkotykami?!
         Tessa odwróciła się i spojrzała na nią z litością. Musiała powiedzieć jej o tym, co stało się w klubie, miała prawo wiedzieć. Poza tym liczyła, że gdy usłyszy kto dał jej narkotyk, raz na zawsze zerwie kontakty z tym facetem. Zdaniem przyjaciółki on nie był dla niej i od kiedy się pojawił, zaczęły się problemy.
         - Jaka jest ostatnia rzecz, którą pamiętasz? – zapytała Tessa siadając obok niej ze swoim śniadaniem.
         Genevieve musiała porządnie się skupić. Wchodziły do klubu. Ethan je zostawił. Poszły po piwo. Usiadły przy stoliku… później z kimś tańczyła, nie widziała już Tessy. Co było dalej?
         - Tańczyłam z jakimś gościem, a ciebie nie było. Chciałam iść cię poszukać, ale on nie chciał mnie puścić.
         Tessa nie mogła powiedzieć jej, co dalej się z nią działo, bo najzwyczajniej w świecie jej tam nie było. Postanowiła jednak podkolorować trochę tę historię.
         - Mnie nie chciał puścić ten drugi gość, jego kolega, jeszcze większy oblech. – Tessa aż się wzdrygnęła na to wspomnienie. – Poprosiłam go by wypił ze mną jeszcze jedno piwo, a kiedy on poszedł do baru, ja mu uciekłam. Spotkałam Aarona, znałam go już wcześniej z imprez Ethana. Całowałam się z nim, a wtedy przyszłaś ty i Shannon, po czym on uderzył Aarona w twarz.
         Genevieve próbowała nadążyć za jej opowieścią.
         - Chwila… za co go uderzył? I skąd on się tam wziął?
         - Bo ja wiem za co go uderzył, pewnie dla zabawy. – skłamała Tessa. Wmawiała sobie, że to dla dobra jej przyjaciółki. Powinna znaleźć sobie kogoś spokojnego i ułożonego, a nie starszego od niej faceta, który ciągle szuka mocnych wrażeń. – No i ja pobiegłam za Aaronem, a tobie kazałam iść do Ethana. Później jak wchodziłam już po schodach żeby się z wami spotkać, ty stałaś na górze i dziwnie się zachowywałaś. Do wszystkich się przytulałaś, gadałaś o jakiś głupotach, chciałaś tańczyć i ciągle się śmiałaś bez powodu. – Gen przestała jeść. To wszystko brzmiało tak nieprawdopodobnie, jakby Tessa nie mówiła o niej. – Zaczęłam wrzeszczeć na Shannona, bo od razu wiedziałam, że musiał ci coś dać. On tylko się śmiał i powiedział, że przynajmniej dobrze się bawisz. Potem Ethan zaniósł cię do samochodu i pojechaliśmy do jego kolegi, gdzie przeczekaliśmy aż się uspokoisz i zaśniesz.
         Genevieve odebrało mowę. Poczuła niewyobrażalną falę złości na Shannona. Jak on mógł ją naćpać, a potem się z tego śmiać? W dodatku pobił chłopaka Tessy. Nie było tajemnicą, że jest agresywny, ale nie myślała że jest do tego niezrównoważony. Dziewczyna miała ochotę go uderzyć, nakrzyczeć na niego, cokolwiek. Pomyślała jednak, że najlepszym wyjściem będzie omijać go szerokim łukiem, bo on tylko czekał aż ktoś go sprowokuje.
         Dziewczynom chciało się spać albo leżeć cały dzień na kanapie, jednakże wiedziały, że ich rodzice zezłościliby się, gdyby nie poszły do szkoły. Ponadto nabraliby podejrzeń co do poprzedniej nocy. Dziewczyny z trudem wyszykowały się do wyjścia, po czym Tessa obudziła Ethana by zawiózł je do szkoły. Na szczęście dziś lekcje zaczynały o dziewiątej trzydzieści.
         Pomimo makijażu Genevieve była blada i miała podkrążone oczy. Widząc ją z daleka od razu można było podejrzewać, że ma kaca. Nauczyciele jednak znali ją jako dobrą i grzeczną uczennicę, dlatego dali się nabrać na zatrucie żołądkowe. Kazali jej iść do domu, ale dziewczyna tłumaczyła, że bardzo zależy jej na frekwencji, poza tym dzisiaj mieli ogłosić wyniki przesłuchań do przedstawienia.
         - Ładnie dziś wyglądasz… - rzucił ktoś za jej plecami, kiedy szła szkolnym dziedzińcem z tacą z jedzeniem, szukając stolika. Tessa zatrzymała się by porozmawiać z Aaronem i miała do niej zaraz dołączyć na zewnątrz by zjeść lunch. – Czyżby ktoś tu za ostro zabalował?
         Wmawiała sobie, że musi iść dalej i się nie odwracać. Usiadła przy swoim ulubionym stoliku i zaczęła jeść sałatkę. Shannon usiadł razem z nią i zaczął się na nią patrzeć z głupkowatym uśmiechem. Miał na sobie swój roboczy strój, ale przez wysoką temperaturę na zewnątrz niebieskie ogrodniczki założył bez koszulki pod spodem, odsłaniając umięśnioną sylwetkę i tatuaż na ramieniu. Genevieve od razu odechciało się jeść. Wstała z tacą i postanowiła zmienić stolik, ale chłopak ruszył zaraz za nią.
         - Możesz zostawić mnie w spokoju?! – starała się nie krzyczeć by nie przyciągnąć uwagi innych uczniów, ale jej się nie udało. Na szczęście na dworze jeszcze nie było tłumów, a ona stała trochę na uboczu, blisko ogrodzenia.
         - Och widzę, że wraz z wytrzeźwieniem nie zniknął ci ten zadziorny charakterek. – zdawała sobie sprawę, że stara się ją sprowokować, ale nie mogła go ignorować. – Ciekaw jestem, czy dzisiaj też się na mnie rzucisz, wczoraj byłaś całkiem niezła.
         Genevieve nie wytrzymała. Odłożyła tacę na stół, a Shannon śledził jej ruchy wzrokiem. Nie spodziewał się jednak, że dziewczyna wymierzy mu cios w policzek. Mogła się założyć, że czuła teraz większy ból niż on, ale miała satysfakcję, że dostał za swoje, a wszyscy patrzyli teraz na niego jak na idiotę.
         - Jak już mówiłem, lubię ostre dziewczyny. – widać było, że go to zdenerwowało, ale starał się znów jej dopiec.
         - Ale ja nie lubię takich chamów jak ty. – rzuciła do niego i postanowiła znowu usiąść, modląc się by Tessa szybko przyszła. On znów usiadł z nią przy stole i zaczął wyjadać jej frytki.
         - Nie wiem o czym mówisz. W ogóle o co masz teraz do mnie pretensje? – Genevieve zaczęła się zastanawiać, czy naprawdę jest takim idiotą, czy tylko udaje.
         - Hm, zastanówmy się. Uderzyłeś chłopaka Tessy bez powodu, naćpałeś mnie, a na końcu ze wszystkiego się śmiałeś. O czymś zapomniałam? – dziewczyna czuła, że aż czerwieni się ze złości. Shannon znów udawał przed nią, że nic nie rozumie, albo że go to nie obchodzi.
         - Zapomniałaś wspomnieć, że nic z tego nie jest prawdą. Widzę, że nic nie pamiętasz z tamtej nocy i ktoś nieźle cię wkręcił. – Shannon zaczął udawać, że się nad czymś zastanawia. – Hm, chyba nawet wiem kto.
         Genevieve nie miała zamiaru słuchać jego wersji. Wiedziała, że będzie kłamać by się wybielić. Z drugiej strony skoro całkowicie mu nie zależało na tym, co ona o nim sądzi, to po co miałby zmyślać całą tę historię?
         - Tessa by mnie nie okłamała. – dziewczyna starała przekonać samą siebie, ale teraz nie była już niczego pewna. Zdawała sobie sprawę z tego, co myślała jej przyjaciółka na temat Shannona.
         - Najwyraźniej to zrobiła, bo po pierwsze – uderzyłem tego gościa, ale tylko dlatego, że mnie o to prosiłaś, bo myślałaś, że robi to wbrew woli twojej przyjaciółeczki. Po drugie – to ja pomogłem ci ją w ogóle znaleźć. Po trzecie – to dzięki mnie udało ci się wyrwać temu gościowi co chciał cię zgwałcić na parkiecie, po czwarte – sama poprosiłaś mnie o Extasy i sama je wzięłaś, a ja nawet o tym nie wiedziałem i w końcu po piąte – to ja zatroszczyłem się o to, by znaleźć twoich oddanych przyjaciół, kiedy ty byłaś zajęta przytulaniem się do mojego brata i zaniosłem cię do auta. – Shannon skończył monotonne wyliczanie i kontynuował jedzenie jej frytek.
         Genevieve była wstrząśnięta. Zaczęła sobie przypominać niektóre te sytuacje o których mówił, a przede wszystkim te, które miały miejsce zanim wzięła narkotyk. No właśnie, pomyślała, sama go wzięłam? To było do niej takie niepodobne. Jakim cudem kupiła od Shannona Extasy i zażyła je bez jego pomocy, a wręcz bez jego wiedzy?
         - Po co miałabym brać od ciebie narkotyki? – powiedziała ściszonym głosem, by nikt ich nie mógł usłyszeć.
         Shannon spojrzał na nią, a od jego wzroku zaczęła robić się jeszcze bardziej czerwona niż wcześniej.
         - Chciałem sobie pójść, bo musiałem sprzedać jeszcze trochę towaru, a ty powiedziałaś mi, że kupisz coś ode mnie, jeśli ci pomogę znaleźć twoją koleżaneczkę. No więc dałem ci jednego tabsa, ale byłem pewien, że jako grzeczna dziewczynka nic z nią nie zrobisz. Nawet nie zauważyłem, że wzięłaś. Dopiero jak zaczęłaś chodzić slalomem uświadomiłem sobie, że jednak zrobiłaś inaczej. – opowiadał to z małym zainteresowaniem, jakby jedzenie było dla niego ważniejsze. Genevieve dziwiła się sama sobie, że wierzyła bardziej jemu, niż swojej przyjaciółce. – Muszę przyznać, że cię nie doceniałem. Ale jak to mówią, cicha woda brzegi rwie, czy jakoś tak.
         Genevieve zobaczyła z oddali Tessę, która na widok Shannona przyspieszyła kroku. Była spanikowana i niemalże biegła w ich stronę, gubiąc po drodze kilka frytek.
         - O, nasza mała kłamczucha. – zaśmiał się Shannon i przesunął się na ławeczce, by mogła usiąść obok niego. Tessa spojrzała na Genevieve przepraszającym wzrokiem wiedząc już, że jej kłamstwa wyszły na jaw i nie zdoła dalej oszukiwać przyjaciółki.
         - Genny, ja… chciałam tylko, żeby on się od ciebie odczepił. – oznajmiła łamiącym się głosem i położyła swoją tacę na stole. Genevieve dopiero teraz uświadomiła sobie, jak bardzo zawiodła się na swojej najlepszej dotąd przyjaciółce. Chwyciła za swoją torbę i natychmiast wstała, zostawiając Tessę przy stole.

         Shannon spojrzał na Tessę i wzruszył ramionami z udawanym przejęciem, po czym ruszył za Genevieve. 

24 komentarze:

  1. ooo podoba mi się ten niegrzeczny chłopiec :) Dajesz dalej! Jest super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial megaaa (: bardzo fajny, tak sie ciesze, ze juz sie do siebie przelamuja i ze Gen poznala sie na Tessie! (:

    OdpowiedzUsuń
  3. MOJE ULUBIONE FF! ♥
    Ten rozdział jest perf <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ja to bym chciała żebyś pisała dwa rozdziały na ten blog i jeden na ten o jaredzie a nie na zmiane to ff jest lepsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma jakieś inne życzenie, nie da się dogodzić wszystkim... ale wydaje mi się, że i tak własnie tak zrobię, bo mam ku temu więcej powodów :)

      Usuń
  5. Mega mi sie podoba :) naprawde swietnie ze wpadlas na ten pomysl z pisaniem tego ff :) czekam na następne rozdzialy :) życę dużo weny!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo, czasem mi się zdarzy miec dobry pomysł :p

      Usuń
  6. Najlepsze ff jakie czytam. Normalnie zatkało mnie. Nie mogę doczekać się kolejnego. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zatkało czytając ten komentarz, dziękuję :)

      Usuń
  7. Hej!!!!!!! Uwielbiam twoje opowiadanie:) zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:) Dziękuję Ci że poświęcasz swój czas na pisanie dla nas:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie pisanie to przyjemność i to ja powinnam podziękować Wam, że czytacie i komentujcie :) dziękuję!

      Usuń
  8. Super rozdział.. już nie mogę się doczekać następnego.. życzę dużo weny ♥ ~LamaCorn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jak zawsze postaram się jak najszybciej dodac nowy :)

      Usuń
  9. idealne ff
    kiedy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze najbardziej oczekuję rozdziału z tego ff, a czytam ich sporo. Bardzo mi się podoba. ~ nami

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś genialna naprawdę :3 twoje ff czytam z zapartym tchem bardzo mi się podoba :) Czytałam dużo ff z udziałem marsów ale ty jesteś najlepsza :3 Życzę ci dużo weny :) i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Pozdrawiam Cię serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję, to wiele dla mni znaczy :) rowniez pozdrawiam!

      Usuń
  12. Świetne opowiadanie. Wciagnelam sie w czytanie, a ja i czytanie to jest prawie cud :)Najlepsze��

    OdpowiedzUsuń

Jeśli rozdział przypadł Ci do gustu, koniecznie skomentuj i daj mi o tym znać :)