Genevieve
stanęła na krawędzi urwiska i z przerażeniem patrzyła na pozornie nieszkodliwe jezioro.
Dziewczyna zaczęła się zastanawiać co by się stało, gdyby jednak puściła się w
nieodpowiednim momencie i wpadła do głębokiej wody, a Shannon nie zdążyłby do
niej dopłynąć. W jej głowie powstała nieprzyjemna myśl, podsycana przez
dzisiejszy pogrzeb. Pomyślała, jak to by było, gdyby się utopiła. Miała
nadzieję, że po drugiej stronie jest spokojnie i gdy się umiera czuje się,
jakby unosiło się na wodzie, ale nie tonęło. Zupełnie tak, jakby potrafiła
pływać.
Dziewczyna
szybko odpędziła od siebie wszystkie negatywne myśli. Pomyślała, że jeśli
zacznie się nakręcać, to tylko zwiększy jej strach. Teraz miała kolejny problem
– sukienkę. Nie należała do dziewczyn przy kości, właściwie nigdy nie musiała
narzekać na swoją sylwetkę. Była szczupła, ale jedyne, co spędzało jej sen z
powiek, to jej biust. Nigdy go nie lubiła i uważała, że może i nie jest
najmniejszy, ale tak czy inaczej jej się nie podobał. W dodatku po raz pierwszy
miała pokazać się jakiemuś chłopakowi w bieliźnie. Zaczęła sobie wmawiać, że to
tak, jakby była w stroju kąpielowym, ale sama w to nie uwierzyła. Liczyła tylko
na to, że Shannon ma kiepski wzrok, a w wodzie i tak nic nie zobaczy. Nie
wiedziała jeszcze jak wyjdzie z wody nie pokazując się w negliżu, ale tę
kwestię zostawiła sobie na później.
Chwilę
zajęło jej odpięcie sobie zamka znajdującego się na plecach. Serce waliło jej
jak oszalałe na samą myśl, co chce zrobić. Powoli zsunęła z ramion ramiączka
sukienki i przytrzymała ją na swoim miejscu. Shannon niecierpliwił się, ale
wciąż miał nadzieję, że Gen przełamie swój strach. Dziewczyna stała teraz za drzewami,
dlatego widział tylko zarys jej sylwetki pomiędzy gałęziami. Nie był pewien co
robi, ale domyślał się, iż może ściągać z siebie ubranie. Genevieve w końcu
pozbyła się sukienki i rzuciła ją na torebkę, która leżała na ziemi licząc, że
aż tak się nie pobrudzi. Odruchowo zasłoniła ciało rękoma i pełna obaw wyłoniła
się zza krzaków, stając przy sznurze z deską. Dziękowała sobie w duchu, że
ubrała dzisiaj czarny komplet, który kupiła sobie ostatnio w Shreveport, gdy
była z Tessą na zakupach. Shannon z takiej odległości widział tylko jej zgrabne
nagie nogi, resztę zasłoniła mu huśtawka.
Genevieve
chwyciła za sznur i czując, jak przy niewielkim nacisku wbija jej się w dłonie
wiedziała już, że jednak łatwo będzie go puścić, chociażby z bólu. Przeklęła w
myślach Shannona, że nie pokazał jej jak w miarę pewnie zawiesić się na
huśtawce. Nie zamierzała pójść w jego ślady i robić salta. Na początku
pomyślała, iż może na niej usiąść, ale potem zastanowiła się, jakby miała z
niej szybko zeskoczyć. Stanąć też nie dało rady, bo czułaby się jeszcze wyżej
niż w rzeczywistości. Postanowiła chwycić ją tak samo, jak Shannon, ale po
prostu ją puścić gdy znajdzie się już nad wodą, nie robiąc przy tym większych
manewrów.
-
Dasz radę! – krzyknął Shannon zachęcająco widząc, że dziewczyna się waha.
Genevieve
wiedziała, że kiedy ona podskoczy do huśtawki, nie będzie miała tyle gruntu pod
nogami co wyższy od niej Shannon i po prostu poleci do przodu. Wtedy nie będzie
już odwrotu. Rozpuściła włosy, a gumkę założyła sobie na rękę. Dziewczyna
głośno przełknęła ślinę i wykonała podskok. Złapała się kurczowo deski i ledwo
dotykała ziemi. Cofnęła się na tyle, na ile to było możliwe i uniosła do góry
nogi, mknąc szybko do przodu. Czuła taką samą adrenalinę, jak wtedy, gdy
ścigała się z Shannonem na motorze. Wciąż nie wierzyła, że za chwilę skoczy do wody.
Wiatr rozdmuchiwał jej włosy i głaskał po wpół nagim ciele, a ona czuła, jakby
leciała.
-
Puść! – wrzasnął Shannon, gdy była już w dobrej odległości nad wodą.
Ona
jednak miała zamknięte oczy i nie puściła deski, choć już uwierała ją w dłonie.
Kiedy poczuła grunt pod nogami, zamrugała zaskoczona i przestała trzymać się
kawałka drewna. Z rozczarowaniem spostrzegła, że sparaliżowana strachem nie
wykonała polecenia Shannona i była znów na urwisku. Chłopak myślał już, iż Gen
drugi raz nie podejmie się tej próby i po prostu stchórzy. Miał już do niej
płynąć, kiedy zobaczył, jak dziewczyna znów przymierza się do skoku.
Genevieve
znów obawiała się, że nie podoła zadaniu i wróci z powrotem na urwisko.
Pomyślała jednak, iż za drugim razem będzie łatwiej. Musi tylko nie myśleć o
wysokości i o wodzie, która wciągnie ją pod powierzchnię. Wykonała ponownie te
same czynności, co poprzednio i znów zawisła w powietrzu.
-
Genny, puść! – krzyknął znów Shannon, ale tym razem dziewczyna miała otwarte
oczy.
Dokładnie
widziała, jak drzewa w oddali są coraz bliżej i szybko przesuwają się przed jej
oczami. Celowo nie patrzyła pod nogi, by nie sparaliżował jej strach. Czuła już
ból w rękach i mimowolnie puściła deskę, a gdy spadała w dół poczuła, że serce
podchodzi jej do gardła. Teraz zamknęła oczy, wciągnęła powietrze i zatkała
nos, byle nie zachłysnąć się wodą.
Poczuła
nagłe uderzenie chłodu i wodę napływającą do uszu, otaczającą ją całą. Przez
nagły przypływ paniki nie zatykała już nosa i zaczęła machać rękoma i nogami,
chcąc wynurzyć się na powierzchnię. Genevieve myślała już, że puściła sznur w
nieodpowiednim momencie i jej obawy się ziściły. Wciąż usilnie starała się
wynurzyć, ale gdy otworzyła oczy nie widziała nic prócz oddalającego się
światła, które zostało zamglone przez mętną wodę. Dziewczyna po raz pierwszy w
życiu się topiła, nigdy wcześniej nie wchodziła do wody dalej niż do pasa, może
krok dalej.
Czując
już nic więcej, niż wodę, poddała się i przestała wymachiwać kończynami, gdyż i
tak nie przynosiło to żadnych efektów. Zamknęła oczy i czekała, aż całkowicie
utonie.
Nagle
poczuła, jak ktoś chwyta ją w ramiona mocnym uściskiem i płynie do góry. Kiedy
poczuła tlen, niemalże się nim zachłysnęła, wypluwając całą wodę, którą czuła
nawet w płucach, a przynajmniej tak się jej wydawało. Wciąż nie otwierała oczu,
kaszląc bez opamiętania. Gdy wreszcie to zrobiła, ujrzała przed sobą zmartwioną
twarz Shannona.
-
Genny, wszystko okej? – zapytał trzymając ją pod łokciami. Dziewczyna spojrzała
na niego z wyrzutem.
-
Miałeś mnie od razu wyciągnąć! – wrzasnęła pokaszlując.
-
Miałaś skoczyć wtedy jak ci powiem, że już, a nie minutę później. Zanim do
ciebie dopłynąłem to zdążyłaś już zanurkować.
Genevieve
najchętniej oswobodziłaby się z jego uścisku i uciekła daleko stąd. Wiedziała jednak,
że jej życie zależy teraz od Shannona i trochę ją to martwiło. Gdyby ją teraz puścił,
zatonęłaby i pewnie nikt by jej tu nie znalazł przez długi czas. Sama się sobie
dziwiła, że w ogóle może myśleć o takich rzeczach. W końcu Shannon nie był
psychopatą, a gdyby chciał ją zabić to teraz byłaby już martwa.
-
Przepraszam, masz rację. – powiedziała czując wyrzuty sumienia, że zamiast
dziękować mu za uratowanie jej życia, ona jeszcze go wyzywa. Powinna być wdzięczna
Shannonowi, iż pomógł jej pozbyć się swoich słabości. – Dziękuję, że mnie
namówiłeś. Mimo wszystko cieszę się, że to zrobiłam. – uśmiechnęła się zdając
sobie sprawę, czego dokonała. Spojrzała na chwilę w stronę urwiska – stąd wydawało
się jeszcze wyższe niż z góry.
Shannon
uśmiechnął się promiennie odsłaniając białe zęby. Genevieve przypomniał się
jego śmiech, gdy wychodził z Caralyn z lasu. Postanowiła o tym zapomnieć, a
zatrzymać w pamięci jedynie samą melodię, która jej się spodobała. Tak, ten
chłopięcy i naturalny śmiech był dla niej niczym piosenka i dałaby wszystko, by
znów go usłyszeć.
-
Nie ma za co. Jestem z ciebie dumny. Mówiłem ci, strach jest tylko w twojej
głowie i potrafi odebrać ci to, czego pragniesz. – powiedział z poważniejszą
miną i cały czas spoglądał w jej oczy, które były koloru zzieleniałej wody. –
Jeśli go pokonasz, możesz wszystko.
Shannon
sam powinien zastosować się do swojej rady. W końcu to on bał się ludzi, zaangażowania,
okazywania uczuć. Ale teraz pomyślał, że oto w końcu udało mu się pokonać swój
największy strach. Był tu z dziewczyną, którą do siebie dopuścił i pokonał tę
barierę, która kazała mu odpychać od siebie każdego, kto liczył na więcej.
Genevieve
bała się przyznać, że nie do końca pozbyła się swoich fobii. Może i udało jej
się skoczyć i nie mieć lęku wysokości, ale wciąż czuła napięcie i frustrację,
nie dotykając stopami ziemi. Jedyne, co ją podtrzymywało to dłonie Shannona na
jej łokciach, a ona kurczowo ściskała jego przedramiona i starała się za bardzo
nie wynurzać, by nie było widać jej stanika. Cisza zaczynała jej trochę ciążyć,
ale znów czując ogarniający ją strach zacisnęła mocniej dłonie i z przerażeniem
spoglądała w dal, na ciągnące się wokół lasu jezioro. Shannon dostrzegł nagłą
zmianę jej miny i domyślił się już, o co chodzi.
-
No dobrze, lęk wysokości mamy z głowy. A co z lękiem przed wodą? – zaśmiał się.
Gen poczuła jeszcze większy niepokój, bo chciała znaleźć się już na lądzie.
-
Może innym razem to załatwimy? Chyba mam dość przełamywania strachu na dziś.-
powiedziała spanikowana. Adrenalina i podekscytowanie spowodowane skokiem
zaczęły ją już opuszczać, a w ich miejsce pojawiła się obawa, że znów zacznie
tonąć. – Shannon, mówię poważnie. Przez to, że się topiłam boję się jeszcze
bardziej.
Shannon
pomyślał, że jeśli teraz nie nauczy dziewczyny pływać, lub chociaż nie
pozbędzie się jej lęku przed wodą, to nie daruje sobie, iż pogłębił jej strach.
Bez ostrzeżenia zaczął puszczać jej łokcie, przenosząc ręce na jej dłonie i
odsuwając ją od siebie coraz dalej, aż w końcu miał je wyprostowane, a ona
ściskała mu palce w obawie, że zaraz się jej wyślizgną. Starała się przebierać
nogami, ale nic to nie dawało. Zaczęła się zastanawiać, dlaczego Shannon chce,
aby była tak daleko niego. Sama starała się mieć ręce wyciągnięte prosto przed
siebie, ale wydawało jej się to zbyt ryzykowne, dlatego miała je zgięte.
-
Co byś zrobiła, gdybym teraz cię puścił? – zapytał Shannon z niepokojącym
uśmiechem. Gen przestraszyła się, że chłopak nie żartuje.
-
Shannon, błagam cię… nie rób tego. – Genevieve zaczęła mówić panicznie i cała
się trzęsła. Gdy pomyślała o tym, że znów zacznie tonąć, czuła się okropnie i
oddałaby wszystko, by być znów na urwisku.
Shannon
nie podejrzewał, że Gen naprawdę tak się boi. Pomyślał, że gdyby faktycznie
zrobił to, co zapowiadał, dziewczyna podpłynęłaby do niego, w końcu nie była to
duża odległość. Wystarczyłoby, że wychyliłaby się do przodu i od razu by go
dosięgła. Pomimo mocnego uścisku, uwolnił jedną dłoń i odsunął ją daleko, by
Gen nie mogła jej złapać.
-
Shannon! – wydarła się przestraszona Genevieve i poczuła, że serce zaraz wydrze
się jej z piersi. – Błagam cię, nie rób tego więcej!
Dla
chłopaka jak zawsze „nie” znaczyło „tak”. Zaczął powoli uwalniać uścisk, a Gen
widząc to szybko chwyciła jego rękę drugą dłonią i starała się przysunąć do
niego bliżej.
-
Jak się będziesz przybliżać, to puszczę. – powiedział rozweselony Shannon, a
Genevieve go posłuchała w obawie, że może mówić poważnie. Trzymała go teraz
oburącz i nie zamierzała tego zmieniać. Shannon pomimo umięśnionej ręki
zaczynał już czuć, że długo nie utrzyma takiego ciężaru. Znów zaczął uwalniać
dłoń z uścisku, a przez wodę drżące ręce dziewczyny wyślizgiwały się.
-
Zrobię wszystko, tylko przestań! – Gen starała się chwycić ostatniej deski ratunku,
a Shannon postanowił to wykorzystać.
-
Powiedz, że jestem najlepszy na świecie. –uśmiechnął się rozbawiony, choć
dziewczynie nie było do śmiechu. Ciężko było jej powiedzieć to, co kazał, bo w
tej chwili jedyne, co cisnęło jej się na usta to wyzwiska. Była zła na Shannona,
że wykorzystuje jej słabości tylko po to, by się pobawić.
-
Jesteś najlepszy na świecie. – powiedziała drżącym głosem.
Shannonowi
coraz bardziej podobała się ta zabawa.
-
I najprzystojniejszy. – uśmiechnął się szelmowsko czekając, aż Gen to powie.
-
Tak, jesteś najprzystojniejszy, a teraz
pomóż mi dotrzeć na brzeg. – powiedziała zniecierpliwiona i wykończona tą
zabawą dziewczyna. Dla niej nie było w tym nic śmiesznego.
Shannon
nie zamierzał jednak tak szybko odpuścić.
-
Nie przekonałaś mnie. Chyba nie mówiłaś tego serio. – odparł i przysunął się
odrobinę bliżej, na tyle by drugą ręką starać się oddzielić ściskającą go dłoń
Gen.
Genevieve
widząc, co robi, nie wytrzymała. Była na siebie o to zła, ale wybuchła płaczem
gdy tylko poczuła, że jej ręka uwalnia się z uścisku i nie jest w stanie już
dłużej trzymać się Shannona.
-
Shannon, proszę cię… - dziewczyna płakała jak dziecko, czując już wodę, która za
chwilę odbierze jej resztki tlenu i wypełni płuca.
Shannon
spojrzał na nią myśląc, że się wygłupia. Kiedy zrozumiał, że Gen przestraszyła
się nie na żarty i naprawdę płacze, natychmiast złapał ją za obie ręce i
przysunął do siebie bliżej. Dziewczyna nie zbaczając na nic, objęła go mocno i przywarła
do niego tak blisko, jak tylko się dało obawiając się, że znów będzie chciał ją
puścić. Chłopak objął ją w pasie by pokazać Genevieve, iż nie zamierza więcej
próbować. Poczuł jej nagą talię i żałował, że woda nie jest przejrzysta.
-
Przepraszam, nie miałem pojęcia, że tak bardzo się boisz. – wyszeptał jej do
ucha czując się niesamowicie winny słysząc jej łkanie. Gdy dziewczyna wreszcie
przestała płakać, odsunęła się od niego na tyle, by patrzeć na niego, ale ich
twarze były blisko siebie. Shannon wpatrywał się w jej zaczerwienione oczy, a
ona w jego, które znów były smutne i bardziej piwne. Przypomniała sobie o
pogrzebie i cała złość na Shannona jej minęła.– Chwyć mnie z tyłu to
podpłyniemy do brzegu. - Chłopak odgarnął jej włosy z twarzy i zatrzymał dłoń
na jej policzku. Genevieve poczuła, że ten mały gest dużo musiał go kosztować.
Żałowała, że tak szybko zabrał dłoń. Shannon natomiast zrobił to tylko dlatego,
że był pewien, iż dziewczyna jest na niego wściekła za to, jak ją nastraszył.
Genevieve
jedną rękę położyła na jego ramieniu, a drugą dotknęła umięśnionej klatki piersiowej.
Znów poczuła się nieswojo, ale przez cały ten stres i strach tak bardzo tego
nie odczuwała. Shannon szybko pokonywał dystans oddzielający ich od lądu. W
pewnym momencie już nie płynął, czując grunt pod nogami. Gen odetchnęła z ulgą
i miała ochotę ucałować piasek tylko dlatego, że tam był. Puściła chłopaka i
stanęła na własnych nogach, a Shannon szedł dalej. Kiedy się obejrzał był
zdziwiony, że dziewczyna nie podąża za nim.
-
Idziesz?
-
Przynieś mi sukienkę.
Shannon
zaśmiał się znów myśląc, że Genevieve żartuje. Ona była jednak śmiertelnie
poważna i nie zamierzała wyjść z wody, dopóki się nie ubierze.
-
Mam zasuwać na urwisko i schodzić tu z powrotem
tylko dlatego, że ty chcesz swoją sukienkę? A potem znów tam wchodzić?
Tak
naprawdę Shannon jak na chłopaka przystało, miał w tym jeszcze jeden cel.
Owszem, nie raz widział już dziewczyny w bieliźnie i bez niej, ale nie
Genevieve. Nigdy jeszcze nie spotkał tak wstydliwej osoby i może dlatego tak
bardzo ciekawiło go, co jest tego powodem. Obejmując ją w wodzie poczuł wcięcie
w talii, a wcześniej widział jej szczupłe nogi, dlatego nie podejrzewał, że
dziewczyna ma powody do wstydu.
-
Nie wyjdę stąd, dopóki mi jej nie przyniesiesz. – Genevieve miała nadzieję, że
to zadziała. Nie zamierzała czuć się jeszcze bardziej skrępowana odsłaniając
taką część swojego ciała. Shannon stał kawałek dalej, odsłaniając niemalże cały
tors.
-
W takim razie odjadę, a ty wrócisz do domu na piechotę.
-
Nie zrobisz tego. – dziewczyna była pewna, że Shannon mówi to tylko po to, by
wyciągnąć ją z wody.
-
Założymy się? – chłopak zaczął iść przed siebie, a Gen znów poczuła się na
przegranej pozycji.
-
No dobrze, wyjdę! – wrzasnęła nie mając innego wyjścia. – Ale masz na mnie nie
patrzeć dopóki się nie ubiorę i cały czas iść przed siebie. Jasne?
Shannon
parsknął śmiechem sam do siebie i dopiero potem się odwrócił.
-
Jasne. Obiecuję. – odparł i zaczął iść w kierunku stromej ścieżki prowadzącej
na szczyt urwiska.
Genevieve
powstrzymywała się, by na niego nie patrzeć, ale było to trudne gdy szedł przed
nią w mokrych bokserkach. Postanowiła skupić się na wchodzeniu pod górkę i
uważać na kamienie. Ta wspinaczka nie była dla niej i tylko czekała, aż
znajdzie się na szczycie i założy swoją sukienkę, którą przemoczy wilgotną
bielizną. Trochę za bardzo zajęła się tą myślą i przestała patrzeć pod nogi,
ześlizgując się na jednym z kamieni. Shannon słysząc jej pisk odruchowo się
odwrócił i złapał za rękę.
Genevieve
spojrzała mu w oczy i była wdzięczna, że złamał swoją obietnicę. Pomógł jej
znów bezpiecznie stanąć i pilnował się,
by nie spuszczać wzroku z jej twarzy. Nie chciał być osądzony o spoglądanie
tam, gdzie nie trzeba.
-
Myślę, że powinnaś iść przodem. I nie mam w tym złych intencji. – zastrzegł Shannon
z uśmieszkiem.
-
Nie ma mowy. Idź dalej, będę już patrzeć pod nogi.
-
Przyznaj się, patrzyłaś na mój tyłek i cię tak rozproszył. – chłopak uśmiechnął
się promiennie, a Genevieve mimowolnie się zaczerwieniła.
-
Nie prawda! Idź dalej, okej?
Shannon
obrócił się i zaczął śmiać. No cóż, pomyślała Gen, przynajmniej znów usłyszałam
jego przyjemny dla ucha śmiech. Tym razem nie zwracała uwagi na nic innego niż
wspinanie się. Shannon natomiast złapał się na tym, że raz się odwrócił
spoglądając na Genevieve, choć miał w tym złych zamiarów, a przynajmniej tak sobie
wmawiał. Będąc już na górze chciał pomóc dziewczynie wejść, ale nie chciał
ponownie złamać obietnicy. Szedł przed siebie i podszedł do swoich ubrań,
zakładając je na mokre ciało.
-
Nie patrz dopóki się nie ubiorę! – zażartował Shannon naśladując głos
Genevieve.
-
Ja tak nie mówię! – wrzasnęła dziewczyna idąc po sukienkę.
Shannon
założył już na siebie ubranie i podejrzewając, że dziewczyna już się ubrała
spojrzał w jej kierunku. Nie podejrzewał, że tak daleko zostawiła sukienkę i
wciąż stała w bieliźnie, sięgając po czarną kieckę leżącą na torebce na ziemi.
Szybko odwrócił wzrok, jednak zdążył w tym czasie zobaczyć jej zgrabne ciało.
Musiał przyznać, że mu się podobało i nie miał się do czego przyczepić. Teraz z
pewnością nie mógł już postrzegać Genevieve jako małej dziewczynki, bo wcale
tak nie wyglądała. Dziewczyna spojrzała na niego by upewnić się, że nie patrzy.
Akurat zdążył się odwrócić, więc nie napotkała jego wzroku. Szybko założyła na
siebie sukienkę i znów zaczęła męczyć się z zamkiem, który przez mokre dłonie
wyślizgiwał się jej z rąk.
-
Już mogę się odwrócić? – chłopak udawał, że potrzebuje do tego jej pozwolenia.
-
Tak.
Shannon
podszedł do dziewczyny widząc, że próbuje zapiąć zamek.
-
Pomogę ci.
Genevieve
początkowo chciała mu udowodnić, że sama sobie poradzi, ale w końcu się poddała
i obróciła tyłem do Shannona, by mógł pomóc. Chłopak otarł dłonie o koszulę i
jedną chwycił za materiał na zakończeniu pleców, a drugą za zamek i powoli go
zapinał, by nie uszczypnąć jej skóry, przyglądając mu się bardzo blisko. Gen
wstrzymała powietrze czując jego rękę wędrującą wzdłuż jej kręgosłupa i słysząc
oddech chłopaka. Nie mogła się sobie nadziwić, że Shannon wzbudzał w niej takie
mieszane uczucia. W jednej chwili go nienawidziła, w drugiej uwielbiała.
Później znów ją denerwował, a potem sprawiał, że odbierało jej dech.
-
Dziękuję. – dziewczyna odwróciła się do niego i lekko uśmiechnęła. On to
odwzajemnił i odgarnął dłonią mokre kosmyki spadające mu na czoło. Oderwał od
niej wzrok i podniósł torebkę i buty, które wciąż leżały na ziemi. Podał jej
czarną kopertówkę na łańcuszku oraz obcasy, a od jego dotyku Gen znów się
wzdrygnęła czując przechodzący ją po ciele prąd.
-
Nie ma za co. Wracajmy już, nie chcę żebyś miała problemy w domu.
Powrót
do auta wydawał się im trwać krócej. Gen cały czas patrzyła pod nogi, a czarna
sukienka zaczęła robić się cała mokra od wilgotnej bielizny. Cieszyła się
jednak, że nie jest biała i nic przez nią nie prześwituje, stała się jedynie
bardziej dopasowana, zdradzając jej wszystkie kształty. Nie była typem
dziewczyny, która nosi obcisłe sukienki, dlatego nie czuła się w niej tak
dobrze jak wtedy, gdy była sucha, ale wolała to niż iść w samej bieliźnie.
Rozmawiali
o skoku. Genevieve śmiała się sama z siebie, że za pierwszym razem się nie
udało. Shannon pocieszał ją twierdząc, iż najważniejsze jest to, że jednak się
odważyła. Chłopak sam nie mógł się sobie nadziwić, jak ten straszny i ponury
dzień zamienił się w całkiem przyjemny. Owszem, wciąż pamiętał, że pochował
dziś przyjaciela, ale cieszył się, że zyskał nowego. Dzięki Genevieve przypomniał
sobie beztroskie dni spędzone z Lukiem, dlatego tak bardzo nie dopuszczał do
siebie myśli, że go już nie ma. Czuł się tak, jakby miał zaraz wrócić do domu i
zadzwonić do przyjaciela, by wszystko mu opowiedzieć.
W
aucie wciąż mówili tylko o kąpieli. Shannon znów przepraszał, że tak ją
wystraszył. Genevieve patrzyła na to teraz trochę inaczej, gdy ochłonęła zdała
sobie sprawę, iż za bardzo się zdenerwowała. Wtedy jednak wydawało się jej to
odpowiednią reakcją, gdyż śmiertelnie się bała. Była jednak zadowolona, że
chłopak mógł mieć z jakiegoś powodu wyrzuty sumienia i już po raz kolejny zdobył
się na to, by ją szczerze przeprosić. Shannon sam nie wiedział, jak to się
stało. Czuł jednak, że postąpił nie w porządku w stosunku do Gen i musiał to
zrobić.
Shannon
zatrzymał samochód pod jej domem. Spostrzegł, że żaden samochód nie stał na
podjeździe, dlatego postanowił odprowadzić ją do drzwi. Genevieve to zdziwiło,
ale nic nie powiedziała. Szła przodem trochę chwiejnie, bo buty które założyła
w aucie trochę jej spadały przez mokre od wody stopy. Chłopak wyciągnął do niej
ramię na znak, że może się go przytrzymać. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego
i skorzystała z propozycji, bo wolała nie wyłożyć się na ścieżce.
Pod
drzwiami przestała się podtrzymywać i zaczęła szukać klucza w torbie. Gdy go
znalazła, odkluczyła drzwi i je uchyliła. Zanim weszła do środka, postanowiła
pożegnać się z Shannonem. On jednak ją wyprzedził i odezwał się pierwszy.
-
Wiem, że pewnie po dzisiejszym nie będziesz już chciała mnie widzieć. Chciałem
tylko żebyś wiedziała, że jestem ci niesamowicie wdzięczny za to, że spędziłaś
ze mną ten dzień.
Genevieve
patrzyła mu w oczy, które były zarówno pochmurne, jak i szczęśliwe. Dla niej
Shannon był zbiorem sprzeczności, których nie potrafiła połączyć w zgodną
całość. To jednak sprawiało, że był dla niej czymś w rodzaju zagadki, którą
chciała rozwiązać.
-
Pomimo, że płakałam dzisiaj dwa razy więcej, niż zamierzałam to nie żałuję, że
spędziłam z tobą ten dzień. I mylisz się mówiąc, że nie będę chciała cię już
widzieć. – uśmiechnęła się do niego na potwierdzenie swoich słów.
Shannon
rozpogodził się i znów trochę spoważniał. Zaczął się do niej przysuwać, a ona
tym razem nie zamierzała go odepchnąć. Jej serce biło niemal tak mocno jak
wtedy, gdy miała zeskoczyć z urwiska. Tak się teraz czuła, jakby czekało ją coś
pięknego, ale zarazem ryzykownego i mogącego się źle dla niej skończyć.
Patrzyła Shannonowi w oczy, ale szybko je zamknęła. Kiedy byli już milimetry od
siebie, usłyszeli telefon dzwoniący w salonie. Gen zamrugała szybko i odruchowo
się odsunęła.
-
Przepraszam, to pewnie moja mama chce sprawdzić, czy wróciłam do domu. – Genevieve
mówiła szybko i niezrozumiała, a także mogła przysiąc, że się rumieni. Nie
mogła uwierzyć, co by się stało, gdyby nie zadzwonił telefon.
-
Lepiej idź odbierz. – Shannon słabo się uśmiechnął i zaczął schodzić z werandy.
– Do zobaczenia.
-
Do zobaczenia. – odparła dziewczyna i wpatrywała się jeszcze chwilę w
odchodzącego chłopaka trzymającego w dłoni marynarkę. Po chwili zrzuciła ze
stóp buty, biegnąc po telefon.
Jak ty to robisz dziewczyno! Niesamowicie trzyma w napięciu ;)
OdpowiedzUsuńWaaaa, sooo close, ciekawa jestem, kiedy sie pocaluja (: rozdzial, jak zawsze, fenomenalny (: czdkam na nastepny, a ty tak trzymaj! (: i dzieki za dedykacje (:
OdpowiedzUsuńNic nie zdradzę, ale w koncu przyjdzie taki moment gdzie juz nie bedzie nic brakowało :) to ja dziękuję!
UsuńJa już nawet nie wiem co mam pisać. Te wszystkie twoje rozdziały rozwalają mnie emocjonalnie. Już brakuje mi komplementów... Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tworzysz takie perełki:)
OdpowiedzUsuńOch to ja się cieszę, że tak się podoba :) dziękuję.
UsuńZawsze tak mało brakuje do pierwszego pocałunku. Bardzo przyjemny rozdział oby więcej takich. :) Nie mam się do czego przyczepić. Gen jest tak słodka że zawsze jej postać wywołuje u mnie szeroki uśmiech. Czekam na więcej. Weny kochana :*
OdpowiedzUsuńW koncu przyjdzie czas, że nie zabraknie c: dziękuję!
UsuńTAK!!!! Odważyła się! Ja bym tego chyba nigdy nie zrobiła. Jakoś nie umiem nikomu zaufać na słowo. Shannon jaki honorowy, próbował się nie gapić:D I dlaczego ten telefon musiał im przerwać:( Eh, zazdroszczę talentu, do pisania. Ja, żeby coś sklecić u siebie potrzebuję miliona rzeczy, zanim zacznę. No, ale trudno. Weny i czekam:)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, ja chyba tez nie. Ja wbrew pozorom tez muszę najpierw zrobic kawę lub herbatę, włączyć muzyke, wziąć cos do jedzenia, pochodzić po domu i rozpraszac się wszystkim. No, ale jakos to wychodzi :) dziękuję!
UsuńCudownie :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to, jak opisujesz coraz bardziej rozwijającą się relację pomiędzy Gen i Shannonem... tylko szkoda, że znam zakończenie i tego żałuję najbardziej.
Naprawdę, nie wiem sama, ale wydaje mi się, że ETF przynajmniej w obliczu tego, co dzieje się tu, a co dzieje się tam, jest ostatnimi czasy bardziej preferowanym przeze mnie, niż NDR.
Tak czy inaczej: cudownie :)
Weny, weny!
S.
PS Nowy u mnie, zapraszam :)
Dziękuję Ci bardzo :) Wiadomo, każde opowiadanie ma swoje lepsze i gorsze momenty, poza tym tutaj wszystko dopiero się rozwija, co zawsze jest ciekawsze niz jak akcja się juz długo toczy, dlatego jestem w stanie zrozumieć Twój wybór :)
UsuńOkey, tak na wstępie to chciałam przeprosić że na ostatnich dwóch rozdziałach nie dodałam komentarza ale po prostu nie miałam takiej możliwości. Po raz tysięczny uwielbiam Twoje ff! co rozdział to lepszy, lubie w sposób jaki piszesz :) Szczerze to nie wierzyłam że Gen skoczy a jednak :3 Nadal musimy czekać na pierwszy pocałunek ;-; Tyle okazji a tu nadal nic.. No to czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiamy i weny! :* / Mia
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, wreszcie nastąpi ten moment, wait for it :)
UsuńŚwietny rozdział, jak każdy zresztą.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że kształtujesz tą relację tak a nie inaczej, że piszesz to tak, że czuję się, jakbym była świadkiem ich miłości, ich zakochania itd.
A, świetny ten tumblr z gifami z bohaterami, naprawdę świetny pomysł.
Pozdrawiam i życzę weny :)
Dzięki wielkie :) juz trochę go zaniedbalam, ale pewnie niedługo dodam cos nowego :)
UsuńHej!!!! Uwielbiam to opowiadanie:) Czy mogłabyś dodać tytuły piosenek jakie wykorzystałaś w tym rozdziale? Byłabym Ci bardzo wdzięczna:) W ogóle tak sobie myślę, że mogłabyś zrobić zakładkę z muzyką, ale może za dużo wymagam.... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWszystkie utwory są dostępne w specjalnej playliście na Spotify, która będzie na bieżąco uzupełniana :) Później dodam też zakładkę z muzyką i linkiem do Spotify.
http://open.spotify.com/user/11102366290/playlist/3MKX7XMW3nASbtB4qGSs2N