- Poznaliśmy się parę dni temu dzięki Leanne i Jaredowi. -
powiedział Shannon siląc się na przyjazny ton. Genevieve spojrzała na niego
przepraszająco, ale nawet na nią nie zerknął. Wiedział, że wtedy nie będzie mu
już tak łatwo grać przed Jackiem.
- O, to super. Jestem zaskoczony, że poznaliście się dopiero
teraz. Wcześniej było tyle okazji, ale jakoś za każdym razem nie wychodziło.
Mam nadzieję, że wkrótce to wykorzystamy. Możemy się spotkać w jakimś większym
gronie. Ty i Emma, ja z Amber i Jared z Leanne. Ben też poznał ostatnio jakąś
dziewczynę, więc pewnie i oni by dołączyli. - Jack mówił z podekscytowaniem, a
Genevieve z każdym jego słowem miała coraz większą ochotę, by uciec w siną dal.
Chciała, by przestał mówić, ale nie wiedziała, jak może go uciszyć bez
wzbudzania jego podejrzeń.
Shannon przytakiwał tylko z przyklejonym do twarzy sztucznym
uśmiechem. Jednak kiedy wyobraził sobie wspólne spotkanie, które zaproponował
Jack poczuł, że dłużej nie wytrzyma sytuacji, w jakiej postawiła go Genevieve ponownie
pojawiając się w jego życiu.
Wcześniej potrafił jeszcze oszukiwać samego siebie, że sama
obecność Gen wystarczy, by znów mógł żyć jak kiedyś. Przez chwilę przeszło mu
nawet przez myśl, iż będzie potrafił być z Emmą, a Genevieve traktować jako przyjaciółkę.
Wmawiał sobie, że to, co do niej czuł zniknęło lata temu. Teraz nie miał już
wątpliwości, iż bardzo się pomylił.
- Jasne, świetny pomysł. Pogadamy o tym kiedy indziej, bo trochę
się spieszę. - skłamał. Spojrzał na Genevieve starając się ukryć rozgoryczenie.
- Daj mi później znać, co z Leanne.
Genevieve chciała go zatrzymać, wyjaśnić, porozmawiać...
Uświadomiła sobie jednak, że tak naprawdę nie ma mu nic do powiedzenia. Czuła
się okropnie stojąc i patrząc, jak Shannon męczy się w ich towarzystwie i ma
ochotę stąd uciec, ale nie chciała go powstrzymywać. Wiedziała, że nic to nie
da i nie zmieni tego, co właśnie się wydarzyło, dlatego tylko przytaknęła i
obserwowała, jak odchodzi.
- Powiedziałem coś nie tak? - zapytał Jack zauważając, że reakcja
Shannona nie była do końca normalna.
Genevieve
oderwała wzrok od sylwetki Shannona, która dawno zniknęła już za drzwiami i
spojrzała na swojego narzeczonego.
- Spotkajmy się dzisiaj. - poprosiła z uśmiechem, zupełnie
ignorując jego pytanie.
***
Shannon błąkał się po mieście bez większego celu. Gorączkowo
zastanawiał się, czy powinien spotkać się z Emmą, która przestała już nawet do
niego dzwonić. Wiedział, że bycie z nią tylko dlatego, iż nie może być z Gen
jest nie fair. Jednakże z drugiej strony zdawał sobie sprawę, że i tak nie
pokocha nikogo tak bardzo, jak ją, więc wybór był prosty – albo Emma, albo
samotność.
***
Genevieve starała się udawać, że wszystko jest w porządku. Nie
chciała, by Leanne coś zauważyła i zaczęła się przejmować. Gdy Jared wpuścił ją
do sali, uśmiechnęła się na widok siostry, która wyglądała jedynie na zmęczoną.
- Jak się czujesz? - zapytała, gdy dziewczyna podniosła na nią
wzrok.
- Śpiąca. - odparła cicho. - To nic takiego. Mam się po prostu
oszczędzać. - Leanne zrozumiała, że dotąd ani słowem nie wspomniała siostrze o
swoim stanie. - To wskazane przy ciąży.
Genevieve przytaknęła i uśmiechnęła się ciepło do siostry, po czym
usiadła na krześle obok jej łóżka. Lea patrzyła na nią z konsternacją.
Zastanawiała się, dlaczego nawet nie zareagowała na taką nowinę.
- Nie wyglądasz na zaskoczoną. Shannon ci powiedział, prawda?
Gen parsknęła śmiechem.
- Nikt nie musiał mi nic mówić. Sama to zauważyłam. Poza tym
jestem lekarką.
Leanne miała już odpowiedzieć, kiedy drzwi sali głośno
zaskrzypiały. Stanęła w nich młoda dziewczyna o kasztanowych włosach, widocznie
zaniepokojona. Była tak skupiona na swojej kuzynce, że z początku nie zauważyła
nawet jej gościa.
- Czemu do mnie nie zadzwoniłaś?!
- Rebecca... - odezwała się Leanne, ale ta szybko jej przerwała.
- Myślałam, że jesteśmy siostrami. A okazuje się, że nawet ona
dowiedziała się przede mną, że tu jesteś. - dziewczyna wskazała na siedzącą
przy Leanne kobietę z widoczną niechęcią.
Lea zauważyła, że słowa Rebeki sprawiły Gen przykrość. Nie winiła
swojej kuzynki, ponieważ nawet nie wiedziała, iż kobieta siedząca przy jej
łóżku jest z nią spokrewniona. W rzeczywistości Genevieve nie tyle przejęła się
pogardą, z jaką mówiła o niej Rebecca. Nie dziwiła się, że jej nie znosi, w
końcu związała się z jej byłym chłopakiem. Najbardziej poruszyło ją
stwierdzenie dziewczyny, że są dla siebie z Leanne jak siostry. Dopiero teraz
tak naprawdę uświadomiła sobie, jak bardzo Lea potrzebowała jej przez te wszystkie
lata i trochę zabolało ją, iż znalazła sobie zastępstwo.
- Leanne do mnie nie zadzwoniła. Jestem tu lekarką i stąd się
dowiedziałam. - skłamała Gen, chcąc złagodzić konflikt. Rebecca nawet na nią
nie spojrzała, jedynie obeszła łóżko dookoła i stanęła po drugiej stronie
kuzynki.
- Isabelle do mnie przyszła i oznajmiła, że dzwonili do niej ze
szpitala, że coś ci się stało. Poprosiła mnie, żebym sprawdziła co u ciebie i
jej powiedziała. Kiedy spytałam dlaczego sama tu nie przyjdzie natychmiast się
zmieszała i unikała odpowiedzi.
Genevieve spojrzała znacząco na siostrę. Widziała, że Leanne
przemknęło przez myśl, by zdradzić Rebece prawdziwy powód jej kłótni z
rodzicami i nie zamierzała do tego dopuścić.
- Nie jesteśmy ostatnio w najlepszych stosunkach.
- Dlaczego? - zapytała Rebecca, której zaciekawione oczy
spoczywały na Leanne nie dając jej nawet odwrócić wzroku.
Leanne zaczęła zastanawiać się gorączkowo nad odpowiedzią.
Wiedziała, że musi działać szybko, inaczej Becky od razu zwęszy kłamstwo.
- Nie spodobało im się, że jestem w ciąży z Jaredem. -
odpowiedziała nie mogąc znaleźć lepszej wymówki. Wiedziała, że tym samym
skazała się na wielką ekscytację Rebeki, jednakże wolała to od zdradzenia
tajemnicy Genevieve. Siostra spojrzała na nią z zaskoczeniem, ale i
wdzięcznością.
***
Shannon nie
pamiętał nawet, jak znalazł się pod blokiem, w którym mieszkała Genevieve.
Wiedział, że nikogo nie było domu – jej auto nie stało na parkingu, a zawsze
stawiała je w tym samym miejscu. Mimo to siedział w swoim samochodzie czekając,
aż zobaczy ją wchodzącą do środka. Nie wiedział nawet, czy chce z nią
porozmawiać. Po prostu musiał ją zobaczyć.
Kiedy
znajome auto zajęło swoje stałe miejsce, Shannon natychmiast się ożywił. Od
razu zdał sobie sprawę, że nie usiedzi w samochodzie i jego pragnienie
wyjaśnienia sobie pewnych kwestii z Genevieve przejęło nad nim kontrolę. Kiedy
pociągnął już za klamkę zauważył, że nie tylko ona wysiada z samochodu. Jego
oczom ukazał się widok uśmiechniętego Jacka, rozmawiającego z Genevieve.
Kobieta stała do Shannona tyłem, dlatego nie widział wyrazu jej twarzy, jednak
przypuszczał, że także jest czymś rozbawiona.
Kiedy
zniknęli w otchłani budynku, Shannon przez kilkanaście minut wpatrywał się w
drzwi, które za sobą zamknęli. Nie mogąc znaleźć innego sposobu na rozładowanie
gniewu, uderzył pięścią w kierownicę, po czym odjechał.
***
- Może coś
ugotuję? – zapytał Jack, choć do Genevieve nie docierały jego słowa. – Amber?
Kobieta
wyrwała się z gorączkowych przemyśleń i spojrzała na swojego narzeczonego
nieprzytomnym wzrokiem. Jack ruszył w jej stronę z pełnym niepokoju
spojrzeniem.
- Wszystko
w porządku? Przez całą drogę byłaś jakaś cicha, zamyślona. Źle się czujesz?
Genevieve
wbiła wzrok w jego koszulkę, byle nie patrzeć mu w oczy. Gdy próbował zrobić
kolejny krok w jej stronę i złapać ją za rękę, gwałtownie się odsunęła.
- Tak Jack,
czuję się źle. Ale nie fizycznie, tylko psychicznie. Czuję się źle w tym
związku. – spojrzała mu w oczy dopiero, gdy skończyła mówić.
Chłopak
stał w miejscu jak sparaliżowany. Rękę, którą przed chwilą wyciągał w jej
kierunku, schował do kieszeni dżinsów. Wpatrywał się w kobietę wciąż nie
wierząc, że tak bolesne słowa mogły paść z jej ust z taką łatwością. Nie
zająknęła się ani razu, nie zawahała. Domyślił się, że planowała zrobić to już
od dłuższego czasu.
- Powiedz,
co robię źle, a ja zrobię wszystko, by to naprawić. – powiedział błagalnym
tonem pełnym desperacji. Genevieve patrzyła na niego z trudem walcząc ze łzami.
– Chodzi o to, że ostatnio tak dużo pracowałem? A może znów chcesz mnie
zostawić bo nie chcesz, bym opiekował się tobą w chorobie?
Genevieve
przypomniała sobie, jak próbowała z nim zerwać ostatnim razem. Nie chciała
obarczać go swoją chorobą i miała nadzieję, że po prostu odejdzie. On jednak
nie dał za wygraną, a ona w końcu mu uległa i dała się przekonać do tego, by
nie kończyć ich związku. To właśnie wtedy Jack się jej oświadczył, a Gen od
razu się zgodziła.
Kobieta
wiedziała, że Jack nie da sobie spokoju, jeśli nie sięgnie po bardziej
radykalne środki niż gadka w stylu „nie pasujemy do siebie”.
- Chodzi o
to, że obydwoje oszukujemy się, że łączy nas coś więcej niż wspólne
wykorzystywanie się.
Jack
obdarzył ją zaskoczonym spojrzeniem.
- O czym ty
mówisz?
Genevieve
westchnęła głęboko, jakby zbierała oddech by wydusić z siebie to, co w jej
głowie brzmiało tak prosto do wypowiedzenia.
- Mówię o
tym, że to nie ze mną chcesz być. Wiem o nocach, które spędziłeś z Rebeccą, a
nie ze mną. – oczy Jacka zrobiły się ogromne ze zdziwienia, ale nie śmiał
zaprzeczyć. – Powiedzmy sobie szczerze, byłam dla ciebie tylko wymówką do tego,
by jej nie wybaczyć i do niej nie wrócić. Dobrze znam to uczucie, bo dokładnie
tym samym ty byłeś dla mnie.
Jack zaczął
nerwowo przeczesywać włosy palcami.
- Amber, to
nie tak. Naprawdę chciałem ułożyć sobie z tobą życie, ja po prostu… - zaciął
się. Mówił rozpaczliwym głosem, jednakże w pełni szczerym.
- Wiem,
Jack. Po prostu nam nie wyszło. Najzwyczajniej w świecie powinniśmy być z tymi,
których naprawdę kochamy, o których wciąż nie potrafimy zapomnieć. Przestać
oszukiwać ich, siebie nawzajem i przede wszystkim siebie samych.
Tak jak
podejrzewała, Jack nawet nie próbował jej zatrzymać, kiedy wręczała mu
pierścionek.
- Chyba
wiem na czyim palcu prezentowałby się lepiej. – powiedziała z uśmiechem, choć
po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Jack również uśmiechnął się posępnie i
pokiwał głową na znak, że rozumie, co chce mu przekazać Genevieve.
***
Gen od razu
po wyjściu Jacka pojechała odwiedzić Leanne w szpitalu. Opowiedziała jej o
wszystkim, co się wydarzyło i przy okazji spytała Jareda gdzie mieszka teraz
Shannon. Dowiedziała się, że wynajął sobie mieszkanie niedaleko centrum.
Poprosiła jego brata, by nie ostrzegał Shannona przed jej wizytą. Chciała go
przeprosić za sytuację w szpitalu i powiedzieć, że zerwała z Jackiem. Nie miała
pojęcia, co mężczyzna zrobi z tą wiedzą, ale czuła, iż powinien znać prawdę.
Zdziwiła
się, jak bardzo denerwowała się przed tą rozmową. Modliła się, by ból głowy,
który teraz odczuwała się nie nasilił i by mogła z nim spokojnie porozmawiać.
Ostatni raz czuła się w ten sposób, gdy pędziła do klubu by nie zrobił nic
głupiego. Miała nadzieję, że tym razem ich rozmowa nie skończy się w ten sam
sposób.
Kiedy
stanęła pod drzwiami wzięła kilka głębokich oddechów. Jeszcze raz ułożyła sobie
w głowie wszystko, co chciała mu powiedzieć, jednocześnie obawiając się, że gdy
go zobaczy, nie będzie już o niczym pamiętała.
Genevieve
po raz ostatni poprawiła włosy i przygładziła spódnicę. Zapukała do drzwi i
przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że może nie zastać Shannona w
mieszkaniu, co trochę ją uspokoiło. Gdy usłyszała dźwięk przekręcanego zamka,
emocje mieszały się w niej jak w kalejdoskopie. Z jednej strony była
zdenerwowana i przestraszona, z drugiej jednak nie mogła się doczekać, aż
wszystko mu wyjaśni i znów będą mogli normalnie rozmawiać.
Kiedy drzwi
się otworzyły, nabrała powietrza by zacząć go przepraszać. Szybko jednak
zabrakło jej słów.
- Mogę
jakoś pomóc? – zapytała Emma nieprzyjemnym tonem. Stała w progu w cienkim
szlafroku i nieułożonymi włosami, co mówiło samo za siebie. – Jeśli przyszłaś
do Shannona, to bierze teraz prysznic.
Genevieve
usilnie starała się wyglądać na opanowaną i nie zdradzić swoich prawdziwych
uczuć. Zdobyła się na słaby, sztuczny uśmiech i próbowała zapanować nad drżącym
głosem.
- Przyszłam
mu tylko przekazać, że z Leanne już w porządku. Byłam w pobliżu i pomyślałam,
że powiem mu to osobiście.
Gen
widziała, że Emma nie była do końca przekonana jej wytłumaczeniem. Przytaknęła
jednak i już miała zamknąć drzwi, kiedy za jej plecami pojawił się Shannon,
który właśnie naciągał koszulkę na jeszcze wilgotne ciało. Kiedy zobaczył
swojego gościa, natychmiast zapomniał o obecności Emmy.
-
Genevieve, co ty tu robisz?
Gdy
zobaczył zaskoczenie Emmy i przerażenie malujące się na twarzy Gen uświadomił
sobie, co właśnie zrobił. Wiedział, że poprawienie się i nazwanie ją Amber, jak
powinien zrobić za pierwszym razem, nic już nie da.
Aż nie wiem co napisać... Świetny rozdział!♥ Bardzo ciekawy zwrot akcji. Liczę na to, że Gen i Shann będą razem. :)
OdpowiedzUsuńDużo weny+ czekam na kolejny! :D
O kurwa :o cass, to bylo mega, jestem pod ofromnym wrazeniem, fantastyczny rozdzial i do ostatniej chwili trzyma w napieciu i sie trzese i mi smutno i chce wiecej i w ogole zdecydowanie moja reakcja jest ten gif z tt :oo kurde, co bedzie dalej, jacka nie ma, chujek ja zdradza?? I dobrze! Gen i shannon beda razem, a emma niech spada, amen! :D
OdpowiedzUsuńNie przejęłam się w ogóle tym, że Shannon przy Emmie powiedział "Genevieve" zamiast Amber, tak bardzo jak tym, że Emma była u niego w domu. Gen zostawiła Jacka, a on.. nie wiem co napisać, zawsze nie moge sie wygadać i buzia mi się nie zamyka, a teraz siedzę z otwartą paszczą i analizuje wszystko od nowa, jeszcze raz. Jestem cholernie ciekawa co dalej, kiedy będziesz miała wolny czas to pisz! Proszę cie, pisz, bo tworzysz coś niesamowitego. Weny, weny i weny.
OdpowiedzUsuńOgólnie to przed koncertem, pod areną stałam obok ciebie i miałam zagadać o ff i w ogóle ale się wstydziłam :')
J.
Wow, wow, wielkie wow. Zobaczyłam na fejsie post o nowym rozdziale i moje serce aż podskoczyło ze szczęścia. Rozdział świetny i po prostu cie uwielbiam <3 Mam nadzieje, że Shan i Gen będą razem, ale trochę szkoda mi Emmy, naprawdę ją lubię. A poza tym czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńZ poważaniem,
J.B
PS. Niech wena będzie z tobą :D
Wlasnie przeczytalam 2 raz, a co, moge! (: rozdzial spodobal mi sie jeszcze bardziej i zgadzam sie z poprzedniczka- glupio, ze tam byla emma i wiadomo co robila z shannonem, pewno gen teraz ucieknie, jesli w ogole powie mu o jacku, ale... licze, ze sobie wyjasnia. Zycze Ci duzo weny, i w ogole czego tylko potrzebujesz, bo meczarnia bedzie czekanie miesiaca na nowy rozdzial. Jestes cudowna osoba z mega umyslem, podziwiam Cie! (:
OdpowiedzUsuńKocham Cię za ten rozdział:) Emma niech spada na drzewo... Jakoś kompletnie nie widzę jej z Shannonem...
OdpowiedzUsuń