sobota, 2 sierpnia 2014

6. Talk

         Genevieve była tak wściekła, że nawet nie zwróciła uwagi dokąd idzie. Korytarz był niemalże pusty, bo wszyscy zdążyli już wyjść na dwór. Kiedy usłyszała za sobą kroki była pewna, że to Tessa. Zdziwiła się, gdy zamiast niej zobaczyła Shannona idącego za nią. Zbierało jej się na łzy, bo zawiodła się na swojej przyjaciółce, która okłamała ją prosto w oczy.
         - Hej, poczekaj. – rzucił Shannon biegnąc za nią, ale ona uciekła mu do damskiej toalety.
Postanowił, że cofnie się i porozmawia z Tessą. W sumie sam nie wiedział, dlaczego go tak to obchodzi. Dobrze znał opinie ludzi na swój temat – narkoman, alkoholik, złodziej i Bóg wie co jeszcze. Nie mógł wyprzeć się większości zarzutów, ale jednego był pewien – nie był kłamcą. Nie znosił, gdy ktoś wmawiał mu coś innego. Może i w wyjątkowych przypadkach zdarzało mu się skłamać, na przykład policji czy matce, ale nie okłamałby Genevieve w takiej sprawie, bo po prostu nie miał w tym interesu. W końcu co mu zależało. Wkurzały go po prostu takie panienki jak Tessa, które manipulowały wszystkimi dla własnej korzyści. Nie z nim takie numery.
Już z daleka zobaczył tego chłopaka, którego uderzył w klubie. Siedział z Tessą przy stole, który on i Genevieve opuścili. Rozmawiali i było widać, jak Tessa udaje przed nim przybitą, byle tylko złapał ją za rękę i zaczął pocieszać. Shannon stanął nad ich stolikiem i spojrzał z góry na Aarona – chudego blondyna z podbitym okiem. Zapewne chwalił się wszystkim, że wdał się w bójkę, byleby wyjść na prawdziwego twardziela. Gdy tylko zobaczył Shannona, natychmiast puścił rękę Tessy i powiedział, że spieszy się na lekcje, po czym zniknął szybko w budynku.
Tessa spojrzała na niego złośliwie.
- Widzę, że zniszczenie mojej przyjaźni to za mało, musisz jeszcze wtrącać się w związek. – powiedziała do niego takim tonem, jakby był to dla niego zaszczyt, że w ogóle się odezwała do kogoś takiego jak on. Gdyby była facetem, dostałaby już od niego w twarz, ale ponieważ nie bił kobiet, miała szczęście.
- Trzeba było nie kłamać, sama jesteś sobie winna. Zastanawiam się tylko, po co to zrobiłaś. – Shannon sam nie mógł uwierzyć, że poświęca swoją przerwę na taką bezsensowną rozmowę.
Tessa zaczęła skubać kanapkę, jakby pomagało jej to w opanowaniu emocji.
- Mówiłam już. Chciałam, żebyś zostawił Genevieve w spokoju. Zrozum to, ona jest dla ciebie za dobra. Nigdy nie zasłużysz na kogoś takiego jak Gen, a przy tobie zmienia się w kogoś, kim nie jest.
Shannon poczuł nagle przypływ irytacji. Skąd Tessa mogła to wszystko wiedzieć? Zresztą to ona zaciągnęła ją do klubu, a nie on, pomyślał. Gdyby nie ta dziewczyna, nic by się nie stało.
- Może to przy tobie udaje kogoś innego? – chłopak starał się ją rozdrażnić bo widział, że jest gotowa bronić swoich przekonań. – Może boisz się, że kiedy tracisz ją z oczu i nie jest już pod twoją kontrolą, potrafi sama myśleć i dobrze jej to wychodzi?
Tessa wpadała w coraz większą złość.
- Właśnie widziałam, jak dobrze jej to wychodzi! – powiedziała trochę za głośno, ale szybko przywołała się do porządku. – Po prostu się o nią boję, okej? Wiem, że to dla ciebie trudne żeby uwierzyć, że komuś może na kimś zależeć, ale tak jest. Nie chcę żeby była taka jak ty.
Po dziedzińcu rozległ się dźwięk dzwonka. Shannon widział już z daleka podejrzliwy wzrok jednej z nauczycielek na dyżurze, więc poszedł do pomieszczenia gospodarczego i wyciągnął z niego kosiarkę, wracając do pracy. Zaczął zastanawiać się nad słowami Tessy. Właściwie, to mu nie zależało na tym, co zrobi Genevieve. Dlaczego więc rozmawiał z jej przyjaciółką i kłócił się o to, co dla niej jest dobre? Sam już tego nie rozumiał.
***

Genevieve usłyszawszy dzwonek na wyszła z toalety i doprowadziła się do porządku. Zdołała już trochę ochłonąć, dlatego poczuła, że może iść na lekcje. Spojrzała na zegarek – było po czternastej, po tej lekcji ogłoszą wyniki castingu. Szczerze mówiąc, trochę straciła entuzjazm po kłótni z Tessą. Żałowała, że nie będzie miała jej wsparcia w takiej chwili.
Tak czy inaczej, była ciekawa, czy jej się udało. Gdy tylko usłyszała dzwonek, pobiegła pod gablotkę przy sali teatralnej. Zebrała się już tam spora grupka uczniów – niektórzy cieszyli się, a niektórzy odchodzili spod niej rozczarowani i rozgoryczeni. Genevieve zajęło chwilę, by się przecisnąć między małym tłumem.
Spojrzała na rozpiskę przydzielonych ról.
Witam. Miło mi powiadomić Was, że obsadziliśmy wypisanych uczniów w przedstawieniu „Wielki Gatsby” na podstawie powieści F. Scotta Fitzgeralda w następujących rolach:
Nick Carraway – Keith Roberts
Tom Buchanan – Tyler Byrne
Jay Gatsby – Jason Fields
Daisy Buchanan – Genevieve Montgomery
Jordan Baker – Courtney Fay


Dalej wypisano już drugoplanowe role, którymi Genevieve nie zawracała sobie głowy. Usłyszała za plecami klika osób gratulujących jej jednej z głównych ról, więc tylko skromnie podziękowała i przeczytała do końca.
Pierwsza próba zaplanowana jest w poniedziałek o godzinie 15:00 w sali teatralnej. Proszę się nie spóźnić.
Do zobaczenia, Loraine Brown.

Z jednej strony cieszyła się, że dostała główną rolę żeńską, a nie Courtney. Z drugiej jednak nie miała ochoty grać wielkiej miłości Jason’a, a z tym wiązała się rola Daisy. Kiedy pomyślała, że będzie musiała z nim ćwiczyć i grać romantyczne sceny, robiło jej się niedobrze.
Genevieve pospiesznie wyszła ze szkoły, ponieważ znów musiała wracać autobusem. Nie chciała widzieć Tessy na oczy, a tym bardziej nie chciała jej łaski jeśli chodziło o odwiezienie jej do domu. Szła już chodnikiem, kiedy na ulicy zaraz przy niej zatrzymał się srebrny jeep.
- Podwieźć cię? – zapytał Shannon z, jak zwykle, obojętnością.
- Przejdę się. – rzuciła Genevieve, bo chciała zebrać myśli, a chociaż w drodze do domu miała do tego okazję. Chłopak jednak nie odpuszczał i jechał za nią powoli, dopasowując się do jej tempa. – Powiedziałam, że się przejdę.
Shannon zaparkował auto zaraz obok i wysiadł z niego, idąc teraz obok niej.
- Przejdę się z tobą. – powiedział już bardziej ochoczo, ale wciąż na nią nie patrzył, a przed siebie.
- Jesteś cholernie uparty. – rzuciła w końcu Gen, bo i tak nie mogła się w jego towarzystwie skupić na swoich refleksjach. – Okej, skoro już i tak chcesz za mną iść, to równie dobrze możesz mnie odwieźć.
Shannon uśmiechnął się nieco sarkastycznie i popędził do auta, teatralnie otwierając przed nią drzwi. Dziewczyna usiadła na miejscu pasażera i zapięła pas. On oczywiście tego nie zrobił. Włączył radio i zaczął rytmicznie uderzać dłonią w kierownicę, idealnie wpasowując się w dźwięk bębnów w piosence. Tym razem było inaczej, niż ostatnio. Wtedy bała się odezwać, czuła się nieswojo. Teraz po prostu nie chciało jej się rozmawiać, choć było o czym.
- Hm, więc teraz rozumiem twoja kolej na olewanie mnie? – zapytał Shannon udając, że skupia się na drodze. Tak naprawdę jechał na wyczucie, nie zwracając uwagi na takie szczegóły jak znaki drogowe czy sygnalizacja świetlna. Genevieve nie czuła się do końca bezpiecznie jadąc z nim w jednym aucie.
- Najwyraźniej. – odpowiedziała dziewczyna wpatrując się w rzędy jednorodzinnych domów poustawianych równo wzdłuż ulicy. – Fajne uczucie, prawda?
Shannon zaśmiał się cicho, jakby przypadkowo. Szybko jednak powrócił do swojej obojętnej miny, może lekko znudzonej.
- Lepsze to niż bezsensowne gadanie. Zresztą i tak jesteśmy już na miejscu.
Chłopak stanął pod jej domem. Gdy wysiadała, zauważyła brak samochodu matki na podjeździe, a ojciec nigdy nie parkował swojego w garażu, tylko gdzieś na krawędzi chodnika. Uświadomiła sobie, że nie ma kluczy, a drzwi są zamknięte, więc usiadła na schodach na werandzie i zaczęła wpatrywać się w Shannona parkującego auto pod swoim garażem. Gdy wyszedł z samochodu, spojrzał na nią zaskoczony.
- Nie zamierzasz wejść do domu? – wykrzyczał do niej z drugiego końca ulicy, stojąc już pod drzwiami. Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami, bo nie chciała wrzeszczeć tak jak on.
Shannon przeszedł na drugą stronę i stanął przy jej płocie, patrząc na nią jak na małe dziecko, które położyło się na podłodze w sklepie i zaczęło ryczeć, bo mama nie kupiła mu zabawki. Wyglądała tak bezbronnie, a zarazem nie dawała po sobie poznać, że coś poszło nie tak.
- Zapomniałam, że nie mam kluczy a nikogo nie ma w domu. Mama pewnie myślała, że po szkole wrócę do Tessy. – powiedziała Genevieve znużona i oparła głowę o balustradę. Wciąż czuła zmęczenie i kaca, marzyła tylko o wodzie i swoim ukochanym łóżku. Okazało się jednak, że trochę sobie poczeka.
- Zamierzasz tak tu siedzieć dopóki nie wrócą?
Genevieve spojrzała na niego spod przymrużonych powiek i wyprostowała nogi na kamiennej ścieżce.
- A mam inny wybór?
Shannon bił się z własnymi myślami. Owszem, nie należał do uczynnych i uprzejmych osób, ale zrobiło mu się żal tej dziewczyny. Wyobraził sobie siebie na jej miejscu, gdyby musiał w takim stanie siedzieć na pełnym słońcu na dworze i czekać, aż ktoś raczy przyjechać z kluczami do domu. Nawet on nie był aż tak bezuczuciowy, by się nad nią nie zlitować. Poza tym i tak jego matka miała niedługo wrócić z pracy, więc pewnie i tak by ją zaprosiła do nich do domu.
- Możesz poczekać u nas… jeśli chcesz.
Genevieve zauważyła, że mówi to trochę niechętnie i unika przy tym jej wzroku. Pomyślała jednak, że jej matka musiała zawieźć siostrę do babci, więc sama mogła mieć dyżur do nocy, a jej ojciec sam nigdy nie wiedział, kiedy wróci z pracy. Nie uśmiechało jej się pójście do sąsiada widząc, jaką robi jej łaskę, ale z drugiej strony wydawało się do być lepszym wyjściem niż siedzenie do wieczora na werandzie.
- Jeśli to nie problem…  - powiedziała Gen nieśmiało.
Shannon wciągnął do niej rękę, by pomóc jej wstać ze schodów.
- Chodź.
Spojrzała mu w oczy i chwyciła go za dłoń. Natychmiast poderwał ją na równe nogi i cofnął rękę, puszczając ją przodem przez kamienną ścieżkę. Przeszła przez ulicę i stanęła pod odrapanymi ze starości drzwiami. Shannon wyciągnął klucz i mocował się z nim przez chwilę. Genevieve miała jeszcze nadzieję, że nie będą w domu sami, ale wtedy raczej drzwi byłyby otwarte.
Kiedy weszła do środka, była pozytywnie zaskoczona. W salonie wcale nie było tak źle, może i niektóre meble nie wyglądały zbyt okazale, ale wszystko było czyste i wysprzątane. Deski skrzypiały trochę kiedy chodziła, ale po krótkiej chwili już tego nie zauważała. Dom na zewnątrz wydawał się być mniejszy, w środku jednak okazało się, że to tylko złudzenie optyczne. Z małego przedsionka przechodziło się do salonu z małym telewizorem kineskopowym, podwójną kanapą i jednym fotelem. Po drugiej stronie stał mały okrągły stół z czterema drewnianymi krzesłami, a półścianka odgradzała całość od niewielkiej kuchni. Były tu jeszcze dwa małe pokoje, jednakże drzwi do nich były zamknięte. Wszędzie dominował pastelowy odcień brzoskwini, jedynie w kuchni były także inne kolorystyczne akcenty.
- Możemy wyjść do ogrodu, tu jest trochę gorąco. – zaproponował Shannon, a Gen tylko skinęła głową i dała poprowadzić się do drzwi na taras. Ogródek nie był duży, w kącie stał przenośny basen, zaraz obok mała chatka na narzędzia. Na tarasie stał grill, rozkładany stolik z trzema krzesełkami, leżak i hamak. Dopiero teraz Genevieve zauważyła, że do drzewa przymocowano dwie małe huśtawki, gdzie Shannon ją teraz prowadził. – Tam jest więcej cienia. Przyniosę coś zimnego do picia, zaraz wracam.
Dziewczyna usiadła na jednej z huśtawek i zaczęła lekko odpychać się nogami, chwytając za sznurki. Faktycznie, drzewo rzucało na nie cień, a kiedy się huśtała robiło jej się trochę chłodniej. Czuła się dziwnie, kiedy Shannon był dla niej taki miły. Podejrzewała, że ma po prostu wyrzuty sumienia przez narkotyki które jej dał, a później znów wróci do normy, znów będzie chamski i obojętny.
Shannon przebrał się w koszulkę bez rękawów i spodenki. Widać było, że szybko wziął prysznic i szedł teraz w jej kierunku z dwoma wysokimi szklankami z napojem, a z daleka brzęczały już kostki lodu obijające się o krawędzie naczyń. Podał Genevieve szklankę z mrożoną herbatą i usiadł na huśtawce obok niej. Smakowała świetnie, zwłaszcza że na dworze było tak gorąco, a ona była taka zimna.
- Dlaczego nagle jesteś dla mnie taki miły? – zapytała myśląc na głos. Tak naprawdę bała się, że wszystko zepsuje, ale ciekawiła ją ta niespodziewana zmiana w jego zachowaniu.
Shannon odpychał się tylko lekko nogami, właściwie nawet się nie huśtał. Wziął spory łyk herbaty i patrzył w stronę domu.
- Skoro wolisz żebym był znów chamski…
- Nie! – powiedziała pospiesznie Gen, a on zaczął się śmiać. – Po prostu mnie to dziwi, ale nie mówię, że to źle.
- W takim razie zapamiętaj tę chwilę, bo może się szybko się nie powtórzyć. – spojrzał na nią niby żartując, ale Genevieve wiedziała, że było w tym trochę prawdy. Nie zamierzał już taki pozostać, to było tylko na pokaz.
- Wygląda na to, że nigdy się nie dowiem skąd ta zmiana. – drążyła wciąż Gen.
- Powiedzmy, że mam dziś dobry dzień. – znów się zaśmiał tym swoim prześmiewczym uśmieszkiem. – Chociaż chyba nie powinienem mieć zważywszy na to, że dostałem od ciebie w twarz.
Genevieve się zaczerwieniła. Wciąż nie przeprosiła go za fałszywe oskarżenia i wymierzenie mu policzka. Z drugiej strony była to też poniekąd jego wina, bo gdyby się tak nie zachowywał to nic by nie zrobiła. Poza tym on też nie przeprosił jej za sprzedanie jej narkotyków, choć sama już nie wiedziała, czy w ogóle ma za co przepraszać, skoro to ona chciała je od niego kupić i wzięła je na własne życzenie.
- Przepraszam. Wtedy myślałam, że ci się należało.
Shannon machnął ręką.
- Nie chodziło mi o przeprosiny. Chyba cieszy mnie po prostu to, że zdemaskowałem twoją koleżankę. – widać było, że był z siebie niesamowicie dumny, jakby rozwiązał jakąś trudną łamigłówkę.
Genevieve zdziwiła jego bezpośredniość i sam fakt, że ma taką satysfakcję z tego, że okłamała ją Tessa, a ona uwierzyła jemu.
- Dlaczego ci tak na tym zależy?
Shannon zastanowił się przez chwilę i po raz pierwszy od kiedy usiadł na huśtawce, spojrzał na Genevieve.
- Nie lubię fałszywych ludzi. A tym bardziej nie znoszę, jak otaczają się dobrymi osobami, żeby potem je wykorzystać, albo okłamywać za plecami.
Gen zastanowiła się chwilę, czy wciąż mówi o niej i Tessie. Wyglądało trochę tak, jakby przypadkiem właśnie zdradził jej coś o sobie. Ktoś go wykorzystał, a teraz odpycha od siebie ludzi, pomyślała. Chciał ją ochronić przed tym samym, ale Genevieve jeszcze nie wiedziała jaki miał w tym cel. Można by podejrzewać, że chciał po prostu oszczędzić jej tego samego zawodu, ale Shannon przecież nic nie robił bezinteresownie.
- Uważaj tylko na Tessę. – Genevieve poczuła, że jest mu winna ostrzeżenie.
Shannon się zaśmiał i zlekceważył jej słowa.
- Mam się bać tej małej kłamczuchy?
- Nie chodzi o nią. Jej rodzice są wpływowi, ojciec jest prawnikiem, mają wszędzie znajomości. Po prostu uważaj na siebie.
Shannon już miał coś powiedzieć, kiedy w drzwiach prowadzących do ogrodu stanęła jakaś kobieta. Z daleka Genevieve nie widziała dokładnie jej twarzy, ale gdy podeszła bliżej rozpoznała ją.
- Dzień dobry. – powiedziała uprzejmie Genevieve do matki Shannona i Jareda. Kobieta uśmiechnęła się do niej, po czym zerknęła na syna. Gen po raz pierwszy zobaczyła, że Shannon jest jakby speszony. Chyba nigdy jeszcze nie zaprosił żadnej dziewczyny do domu.
- Dzień dobry, Genevieve.
Constance miała ciepły i przyjemny głos. Genevieve pomyślała, że musi pewnie dobrze śpiewać. Miała średniej długości ciemne włosy zawiązane w luźny kucyk. Pomimo kilku zmarszczek na twarzy, wydawała się być dość młoda zważywszy na to, że miała już dorosłych synów.
- Genevieve nie miała kluczy do domu, a jej rodzice pojechali do pracy, więc zaproponowałem, żeby poczekała. – wytłumaczył szybko Shannon swojej matce. Constance znacząco się uśmiechnęła do syna, jakby nie do końca mu uwierzyła, że to jedyny powód wizyty Genevieve w ich domu.
- Twoja mama już wróciła, widziałam jej auto na podjeździe. – powiedziała Constance do dziewczyny i wróciła do domu, zostawiając ich samych.
Genevieve poczuła niepokój. Wiedziała, że jej mama nie będzie zadowolona po tym, jak nie zastała jej w domu Tessy i musiała szybko znaleźć opiekę dla jej siostry. Miała tylko nadzieję, że jakoś się z tego w miarę logicznie wytłumaczy.
- Chyba szykują się kłopoty. – rzucił Shannon jakby bawiło go, że dziewczynę czeka kłótnia z matką. Dzień dobroci nade mną się chyba skończył, pomyślała Genevieve słysząc znów ten prześmiewny ton.
- Bardzo zabawne. – stwierdziła z ironią dziewczyna. – Dzięki za wszystko, ale już pójdę.
Genevieve wstała i ruszyła w stronę drzwi. Zostawiła szklankę w kuchni i poszła do siebie. Kiedy stanęła na werandzie pod wejściem do własnego domu, narastało w niej napięcie. Pociągnęła za klamkę i niepewnie weszła do środka. Chciała szybko uciec do pokoju, byle ominąć tę rozmowę, odłożyć ją na później. Znów poczuła senność i zmęczenie.
Isabelle stała już w korytarzu. Musiała widzieć córkę przez okno w kuchni, więc od razu zastąpiła jej drogę na górę.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie byłaś z Tessą i Ethanem? Bo na pewno nie u nich w domu. – zapytała matka ze skrzyżowanymi rękami, nerwowo wyczekując odpowiedzi. Widać było, że była na nią zła. Za jej plecami Genevieve widziała jak jej siostra siedzi na kanapie i ogląda bajki w telewizji.
- Pojechałyśmy do naszej koleżanki, bo nas zaprosiła, a Ethan nas zawiózł. – Genevieve w ostatniej chwili przypomniała sobie wersję Tessy, którą opowiedziała jej mamie przez telefon. – Przepraszam, nie wiedziałam, że Lea zostanie bez opieki.
Isabelle nie do końca kupowała tę historię, jednakże nigdy wcześniej jej córka nie zawiodła jej zaufania, poza tym nie mogła wiedzieć, że Jared w ostatniej chwili poprosi o wolne. To była jej w stanie wybaczyć.
- A gdzie byłaś dzisiaj? Pojechałam po ciebie do Tessy, a ona powiedziała mi, że cię tam nie ma. Nie podoba mi się to, jak ostatnio znikasz i nie mamy z ojcem pojęcia, gdzie jesteś.
Dziewczyna nie przewidziała tego, że jej matka będzie jej dziś szukać. Faktycznie, Tessa nie wiedziała, dokąd i z kim poszła Genevieve po szkole, więc nawet gdyby chciała, nie mogła jej kryć.
- Czekałam na ciebie pod domem, bo nie miałam kluczy. Nasz sąsiad z naprzeciwka mnie zobaczył i zaproponował, żebym poczekała u nich.
- Jared? – zapytała matka przekonana, że to właśnie on zaproponował coś takiego Genevieve. W końcu to jego znała, skoro przychodził do nich do domu. Pomyślała, że Shannon w życiu nie byłby na tyle uprzejmy, by ją zaprosić do siebie.
Genevieve zastanowiła się chwilę. Matka znała Shannona i jego opinię, nie przepadała za nim. Natomiast Jared miał jej zaufanie, w dodatku go znała, gdyż często zajmował się Leanne. Jej mama zdenerwowałaby się, gdyby powiedziała, że dała się zaprosić obcemu chłopakowi do domu, bo w końcu nie wiedziała, że się znają, a jej nie chciałoby się tłumaczyć skąd i jak, poza tym musiałaby sporo nakłamać.
- Tak, Jared. – skłamała, a jej matka odetchnęła z ulgą.
- W każdym bądź razie nie mogę ci tego puścić płazem. Dzwoniłam już do ojca i ustaliliśmy, że masz szlaban. Przez cały tydzień nie wyjdziesz nigdzie, poza szkołą oczywiście.
Gen w sumie to nie obeszło. I tak pokłóciła się z Tessą, a z nikim innym się nie spotykała poza szkołą. Tak czy inaczej siedziałaby w domu, więc cała ta kara tak naprawdę jej niczego nie zakazywała.
***

- Genny, zejdziesz na chwilę? – zawołał do niej z dołu Jared. Siedział z jej siostrą w salonie, bo jej rodziców znów nie było. Matka miała jakiś nagły przypadek w szpitalu, a ojciec miał wrócić za godzinę, chociaż i tak zawsze kładł się prosto do łóżka, nie mając siły opiekować się młodszą córką.
Genevieve malowała właśnie w swoim pokoju księżyc w pełni, który było widać z jej okna. Cała umazana w farbach oderwała się od pracy, bo pomyślała, że to coś ważnego, a Jared nie mógł zostawić jej siostry samej na dole.
Gdy zeszła, zobaczyła Shannona siedzącego na fotelu wpatrującego się  w Leanne, która układała z jego bratem jakieś puzzle. Kiedy Genevieve zeszła na dół w rozwleczonej bluzce i starych jeansach, cała zbryzgana farbą, spojrzał na nią z uśmiechem i podniósł się z fotela. Miał na sobie skórzaną kurtkę i te same jeansy co po południu, ale wyglądał jakby szykował się do wyjścia.
- Shannon, co ty tu robisz? – zapytała zaskoczona dziewczyna. Jared zerkał na brata równie zdziwiony, ale był pochłonięty zabawą z Leanne.
Shannon uśmiechnął się jeszcze szerzej, pewien siebie jak zawsze.
- Masz farbę na nosie. – powiedział żartobliwie. Tak naprawdę na jej twarzy nie biło żadnej farby, pojawiła się tam dopiero gdy dziewczyna brudną ręką otarła sobie nos. Shannon zaśmiał się, bo Genevieve dała się wkręcić. Ona sama była już na niego zła i chciała wrócić do swojego pokoju. Gdy odwróciła się na pięcie, Shannon pospiesznie wyrzucił z siebie: - A tak na poważnie, to zabieram cię na wyścigi.
                Był tak przekonany, że mu nie odmówi, wręcz nie brał tego pod uwagę. Genevieve odwróciła się do niego z uniesionymi brwiami myśląc, że albo żartuje, albo oszalał sądząc, że się na to zgodzi.
         - Mam szlaban, także dzięki tobie. – wyrzuciła z siebie poirytowana, że specjalnie oderwała się od malowania dla tak niepoważnego zaproszenia. – Poza tym i tak bym się nie zgodziła.
         Jared zaśmiał się i to wcale nie z powodu Leanne. Shannon spojrzał na niego wilkiem, po czym odwrócił się znów do Genevieve.
         - A już myślałem, że nie jesteś taka grzeczna jak wszyscy mówią. – próbował ją sprowokować, by uniosła się dumą i się zgodziła. – Tym bardziej, że jesteś sama w domu, a jak twoi rodzice wrócą, to nawet nie sprawdzą, czy jesteś w domu… Jared już o to zadba. – spojrzał znacząco na brata, a on niechętnie pokiwał głową. – Szybko byśmy wrócili, nawet byś nie zauważyła kiedy…

         Genevieve nie wierzyła własnym uszom. O czym on w ogóle mówi, pomyślała. Ona i jakieś nocne wyścigi, wymykanie się z domu ze starszym facetem w dodatku podczas szlabanu? To nie było do niej podobne. Chociaż tak samo myślała o klubie, a jednak poszła i jakby nie patrząc, naćpała się tam z własnej woli, z jego drobną pomocą. Nie mogła uwierzyć, że przez chwilę zaczęła się zastanawiać, co by było, gdyby się zgodziła…

15 komentarzy:

  1. Bad Boys Bad Boys... what you gonna do... what you gonna do when they come for you....
    Historia baaardzo mi się podoba, czuję w niej klimat lat 80tych w Stanach-znany tylko z filmów.
    Mam nadzieję, że jakoś fajnie się rozwiąże wszystko i Gen będzie SERIO SERIO żyła (tak to ja sugerawałam na stronie tego świadka koronnego ;))
    Jeśli mogę mieć małe "ale" to unikaj powtórzeń. szczególnie na początku rozdziału coś takiego mi w oczy wpadło. Najlepiej po napisaniu odstawić na chwile a potem sobie przeczytać całość na głos i od razu wiesz, co nie pasuje, które słowo zastąpić innym.
    Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj tak robię, dzisiaj jednak nie bede miała dostępu do komputera i chciałam jak najszybciej dodac :) a co do tego, jak wszystko się dalej potoczy to oczywiście nie moge nic zdradzić, ale lepiej zeby mi nic nie sugerować, bo nie chce zeby potem ktoś mówił, że sama nic nie wymyślam tylko wykorzystuje pomysły innych (to tak na przyszłość :)).
      Dziękuję za sugestie i opinię :)

      Usuń
  2. Uwielbiam twoje opowiadanie. To jest moje absolutnie ulubione ze wszystkich czytanych przeze mnie:) Powiem Ci szczerze, że serce mi się kraje jak pomyślę jaki ma być jego koniec.... Absolutnie się na to nie zgadzam:) Pokochałam dwójkę głównych bohaterów i chcę dla nich innego zakończenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło :) jeszcze sporo się wydarzy, nie załamuj się!

      Usuń
  3. O zesz kurde, dziewczyno, tak bardzo kocham ten rozdzial, najlepszy, do tej pory mam wszystko przed oczami, brawo! 👏👏👏👏 uwielboam Cie i to ff ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy ♥️

      Usuń
  4. Shannon jaki wyrywacz haha.powtarzam się ale to jest najlepsze ff ever. Za każdym razem chcę więcej i więcej. Czuje się ten klimat. Opisujesz tak że wszystkie obrazy widze w swojej wyobrazni. Kiedy możemy się spodziewać kolejnej części?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję :) nie mam pojęcia, ale pewnie niedługo.

      Usuń
  5. chrytste chce już kolejny jest idealnie <3
    najlepszy jak dotąd

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to Twoje ff!! :D jest takie inne, nie powtarza schematów! Naprawdę super! Piszesz z taką lekkością, przejrzystością. Idealnie opisujesz uczucia, akcje. Nie widzę żadnych błędów, powtórzeń. Jestem pod wrażeniem.
    Proszę informuj mnie o nowych notkach u mnie pod rozdziałem :)
    http://mygnrstory.blogspot.com/
    Lub na Twitterze
    @estranged00

    'Dusza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, postaram się informować, ale myślę, że najlepiej będzie jeśli dodasz bloga do obserwowanych, wtedy będziesz zawsze na bieżąco ;)

      Usuń
  7. Kocham te opowiadanie!!! <3<3 Jak chce następny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. dzis rozdzial? <33

    OdpowiedzUsuń

Jeśli rozdział przypadł Ci do gustu, koniecznie skomentuj i daj mi o tym znać :)