Genevieve
była tak wściekła, że nawet nie zwróciła uwagi dokąd idzie. Korytarz był niemalże
pusty, bo wszyscy zdążyli już wyjść na dwór. Kiedy usłyszała za sobą kroki była
pewna, że to Tessa. Zdziwiła się, gdy zamiast niej zobaczyła Shannona idącego
za nią. Zbierało jej się na łzy, bo zawiodła się na swojej przyjaciółce, która
okłamała ją prosto w oczy.
-
Hej, poczekaj. – rzucił Shannon biegnąc za nią, ale ona uciekła mu do damskiej
toalety.
Postanowił, że cofnie się i porozmawia
z Tessą. W sumie sam nie wiedział, dlaczego go tak to obchodzi. Dobrze znał
opinie ludzi na swój temat – narkoman, alkoholik, złodziej i Bóg wie co
jeszcze. Nie mógł wyprzeć się większości zarzutów, ale jednego był pewien – nie
był kłamcą. Nie znosił, gdy ktoś wmawiał mu coś innego. Może i w wyjątkowych
przypadkach zdarzało mu się skłamać, na przykład policji czy matce, ale nie
okłamałby Genevieve w takiej sprawie, bo po prostu nie miał w tym interesu. W
końcu co mu zależało. Wkurzały go po prostu takie panienki jak Tessa, które
manipulowały wszystkimi dla własnej korzyści. Nie z nim takie numery.
Już z daleka zobaczył tego
chłopaka, którego uderzył w klubie. Siedział z Tessą przy stole, który on i
Genevieve opuścili. Rozmawiali i było widać, jak Tessa udaje przed nim
przybitą, byle tylko złapał ją za rękę i zaczął pocieszać. Shannon stanął nad
ich stolikiem i spojrzał z góry na Aarona – chudego blondyna z podbitym okiem.
Zapewne chwalił się wszystkim, że wdał się w bójkę, byleby wyjść na prawdziwego
twardziela. Gdy tylko zobaczył Shannona, natychmiast puścił rękę Tessy i
powiedział, że spieszy się na lekcje, po czym zniknął szybko w budynku.
Tessa spojrzała na niego
złośliwie.
- Widzę, że zniszczenie mojej
przyjaźni to za mało, musisz jeszcze wtrącać się w związek. – powiedziała do
niego takim tonem, jakby był to dla niego zaszczyt, że w ogóle się odezwała do
kogoś takiego jak on. Gdyby była facetem, dostałaby już od niego w twarz, ale
ponieważ nie bił kobiet, miała szczęście.
- Trzeba było nie kłamać, sama
jesteś sobie winna. Zastanawiam się tylko, po co to zrobiłaś. – Shannon sam nie
mógł uwierzyć, że poświęca swoją przerwę na taką bezsensowną rozmowę.
Tessa zaczęła skubać kanapkę,
jakby pomagało jej to w opanowaniu emocji.
- Mówiłam już. Chciałam, żebyś
zostawił Genevieve w spokoju. Zrozum to, ona jest dla ciebie za dobra. Nigdy
nie zasłużysz na kogoś takiego jak Gen, a przy tobie zmienia się w kogoś,
kim nie jest.
Shannon poczuł nagle przypływ
irytacji. Skąd Tessa mogła to wszystko wiedzieć? Zresztą to ona zaciągnęła ją do
klubu, a nie on, pomyślał. Gdyby nie ta dziewczyna, nic by się nie stało.
- Może to przy tobie udaje kogoś
innego? – chłopak starał się ją rozdrażnić bo widział, że jest gotowa bronić
swoich przekonań. – Może boisz się, że kiedy tracisz ją z oczu i nie jest już
pod twoją kontrolą, potrafi sama myśleć i dobrze jej to wychodzi?
Tessa wpadała w coraz większą
złość.
- Właśnie widziałam, jak dobrze
jej to wychodzi! – powiedziała trochę za głośno, ale szybko przywołała się do
porządku. – Po prostu się o nią boję, okej? Wiem, że to dla ciebie trudne żeby
uwierzyć, że komuś może na kimś zależeć, ale tak jest. Nie chcę żeby była taka
jak ty.
Po dziedzińcu rozległ się dźwięk
dzwonka. Shannon widział już z daleka podejrzliwy wzrok jednej z nauczycielek
na dyżurze, więc poszedł do pomieszczenia gospodarczego i wyciągnął z niego
kosiarkę, wracając do pracy. Zaczął zastanawiać się nad słowami Tessy.
Właściwie, to mu nie zależało na tym, co zrobi Genevieve. Dlaczego więc
rozmawiał z jej przyjaciółką i kłócił się o to, co dla niej jest dobre? Sam już
tego nie rozumiał.
***
Genevieve usłyszawszy dzwonek na wyszła z toalety i doprowadziła się do porządku. Zdołała już trochę
ochłonąć, dlatego poczuła, że może iść na lekcje. Spojrzała na zegarek – było po
czternastej, po tej lekcji ogłoszą wyniki castingu. Szczerze mówiąc, trochę
straciła entuzjazm po kłótni z Tessą. Żałowała, że nie będzie miała jej
wsparcia w takiej chwili.
Tak czy inaczej, była ciekawa,
czy jej się udało. Gdy tylko usłyszała dzwonek, pobiegła pod gablotkę przy sali
teatralnej. Zebrała się już tam spora grupka uczniów – niektórzy cieszyli się,
a niektórzy odchodzili spod niej rozczarowani i rozgoryczeni. Genevieve zajęło
chwilę, by się przecisnąć między małym tłumem.
Spojrzała na rozpiskę
przydzielonych ról.
Witam. Miło mi powiadomić Was, że obsadziliśmy wypisanych uczniów w przedstawieniu
„Wielki Gatsby” na podstawie powieści F. Scotta Fitzgeralda w następujących
rolach:
Nick Carraway – Keith Roberts
Tom Buchanan – Tyler Byrne
Jay Gatsby – Jason Fields
Daisy Buchanan –
Genevieve Montgomery
Jordan Baker –
Courtney Fay
Dalej wypisano już drugoplanowe
role, którymi Genevieve nie zawracała sobie głowy. Usłyszała za plecami klika
osób gratulujących jej jednej z głównych ról, więc tylko skromnie podziękowała
i przeczytała do końca.
Pierwsza próba zaplanowana jest w poniedziałek o godzinie 15:00 w sali
teatralnej. Proszę się nie spóźnić.
Do zobaczenia, Loraine Brown.
Z jednej strony cieszyła się, że
dostała główną rolę żeńską, a nie Courtney. Z drugiej jednak nie miała ochoty
grać wielkiej miłości Jason’a, a z tym wiązała się rola Daisy. Kiedy pomyślała,
że będzie musiała z nim ćwiczyć i grać romantyczne sceny, robiło jej się
niedobrze.
Genevieve pospiesznie wyszła ze
szkoły, ponieważ znów musiała wracać autobusem. Nie chciała widzieć Tessy na
oczy, a tym bardziej nie chciała jej łaski jeśli chodziło o odwiezienie jej do
domu. Szła już chodnikiem, kiedy na ulicy zaraz przy niej zatrzymał się srebrny
jeep.
- Podwieźć cię? – zapytał Shannon
z, jak zwykle, obojętnością.
- Przejdę się. – rzuciła Genevieve,
bo chciała zebrać myśli, a chociaż w drodze do domu miała do tego okazję.
Chłopak jednak nie odpuszczał i jechał za nią powoli, dopasowując się do jej
tempa. – Powiedziałam, że się przejdę.
Shannon zaparkował auto zaraz
obok i wysiadł z niego, idąc teraz obok niej.
- Przejdę się z tobą. –
powiedział już bardziej ochoczo, ale wciąż na nią nie patrzył, a przed siebie.
- Jesteś cholernie uparty. –
rzuciła w końcu Gen, bo i tak nie mogła się w jego towarzystwie skupić na swoich
refleksjach. – Okej, skoro już i tak chcesz za mną iść, to równie dobrze możesz
mnie odwieźć.
Shannon uśmiechnął się nieco
sarkastycznie i popędził do auta, teatralnie otwierając przed nią drzwi.
Dziewczyna usiadła na miejscu pasażera i zapięła pas. On oczywiście tego nie
zrobił. Włączył radio i zaczął rytmicznie uderzać dłonią w kierownicę, idealnie
wpasowując się w dźwięk bębnów w piosence. Tym razem było inaczej, niż
ostatnio. Wtedy bała się odezwać, czuła się nieswojo. Teraz po prostu nie chciało
jej się rozmawiać, choć było o czym.
- Hm, więc teraz rozumiem twoja
kolej na olewanie mnie? – zapytał Shannon udając, że skupia się na drodze. Tak
naprawdę jechał na wyczucie, nie zwracając uwagi na takie szczegóły jak znaki
drogowe czy sygnalizacja świetlna. Genevieve nie czuła się do końca bezpiecznie
jadąc z nim w jednym aucie.
- Najwyraźniej. – odpowiedziała dziewczyna
wpatrując się w rzędy jednorodzinnych domów poustawianych równo wzdłuż ulicy. –
Fajne uczucie, prawda?
Shannon zaśmiał się cicho, jakby
przypadkowo. Szybko jednak powrócił do swojej obojętnej miny, może lekko
znudzonej.
- Lepsze to niż bezsensowne
gadanie. Zresztą i tak jesteśmy już na miejscu.
Chłopak stanął pod jej domem. Gdy
wysiadała, zauważyła brak samochodu matki na podjeździe, a ojciec nigdy nie
parkował swojego w garażu, tylko gdzieś na krawędzi chodnika. Uświadomiła
sobie, że nie ma kluczy, a drzwi są zamknięte, więc usiadła na schodach na
werandzie i zaczęła wpatrywać się w Shannona parkującego auto pod swoim
garażem. Gdy wyszedł z samochodu, spojrzał na nią zaskoczony.
- Nie zamierzasz wejść do domu? –
wykrzyczał do niej z drugiego końca ulicy, stojąc już pod drzwiami. Dziewczyna
wzruszyła tylko ramionami, bo nie chciała wrzeszczeć tak jak on.
Shannon przeszedł na drugą stronę
i stanął przy jej płocie, patrząc na nią jak na małe dziecko, które położyło
się na podłodze w sklepie i zaczęło ryczeć, bo mama nie kupiła mu zabawki.
Wyglądała tak bezbronnie, a zarazem nie dawała po sobie poznać, że coś poszło
nie tak.
- Zapomniałam, że nie mam kluczy
a nikogo nie ma w domu. Mama pewnie myślała, że po szkole wrócę do Tessy. –
powiedziała Genevieve znużona i oparła głowę o balustradę. Wciąż czuła
zmęczenie i kaca, marzyła tylko o wodzie i swoim ukochanym łóżku. Okazało się
jednak, że trochę sobie poczeka.
- Zamierzasz tak tu siedzieć
dopóki nie wrócą?
Genevieve spojrzała na niego spod
przymrużonych powiek i wyprostowała nogi na kamiennej ścieżce.
- A mam inny wybór?
Shannon bił się z własnymi
myślami. Owszem, nie należał do uczynnych i uprzejmych osób, ale zrobiło mu się
żal tej dziewczyny. Wyobraził sobie siebie na jej miejscu, gdyby musiał w takim
stanie siedzieć na pełnym słońcu na dworze i czekać, aż ktoś raczy przyjechać z
kluczami do domu. Nawet on nie był aż tak bezuczuciowy, by się nad nią nie
zlitować. Poza tym i tak jego matka miała niedługo wrócić z pracy, więc pewnie
i tak by ją zaprosiła do nich do domu.
- Możesz poczekać u nas… jeśli
chcesz.
Genevieve zauważyła, że mówi to
trochę niechętnie i unika przy tym jej wzroku. Pomyślała jednak, że jej matka
musiała zawieźć siostrę do babci, więc sama mogła mieć dyżur do nocy, a jej
ojciec sam nigdy nie wiedział, kiedy wróci z pracy. Nie uśmiechało jej się
pójście do sąsiada widząc, jaką robi jej łaskę, ale z drugiej strony wydawało
się do być lepszym wyjściem niż siedzenie do wieczora na werandzie.
- Jeśli to nie problem… - powiedziała Gen nieśmiało.
Shannon wciągnął do niej rękę, by
pomóc jej wstać ze schodów.
- Chodź.
Spojrzała mu w oczy i chwyciła go
za dłoń. Natychmiast poderwał ją na równe nogi i cofnął rękę, puszczając ją
przodem przez kamienną ścieżkę. Przeszła przez ulicę i stanęła pod odrapanymi ze
starości drzwiami. Shannon wyciągnął klucz i mocował się z nim przez chwilę.
Genevieve miała jeszcze nadzieję, że nie będą w domu sami, ale wtedy raczej drzwi
byłyby otwarte.
Kiedy weszła do środka, była
pozytywnie zaskoczona. W salonie wcale nie było tak źle, może i niektóre meble
nie wyglądały zbyt okazale, ale wszystko było czyste i wysprzątane. Deski
skrzypiały trochę kiedy chodziła, ale po krótkiej chwili już tego nie
zauważała. Dom na zewnątrz wydawał się być mniejszy, w środku jednak okazało
się, że to tylko złudzenie optyczne. Z małego przedsionka przechodziło się do
salonu z małym telewizorem kineskopowym, podwójną kanapą i jednym fotelem. Po
drugiej stronie stał mały okrągły stół z czterema drewnianymi krzesłami, a
półścianka odgradzała całość od niewielkiej kuchni. Były tu jeszcze dwa małe
pokoje, jednakże drzwi do nich były zamknięte. Wszędzie dominował pastelowy
odcień brzoskwini, jedynie w kuchni były także inne kolorystyczne akcenty.
- Możemy wyjść do ogrodu, tu jest
trochę gorąco. – zaproponował Shannon, a Gen tylko skinęła głową i dała
poprowadzić się do drzwi na taras. Ogródek nie był duży, w kącie stał przenośny
basen, zaraz obok mała chatka na narzędzia. Na tarasie stał grill, rozkładany
stolik z trzema krzesełkami, leżak i hamak. Dopiero teraz Genevieve zauważyła,
że do drzewa przymocowano dwie małe huśtawki, gdzie Shannon ją teraz prowadził.
– Tam jest więcej cienia. Przyniosę coś zimnego do picia, zaraz wracam.
Dziewczyna usiadła na jednej z
huśtawek i zaczęła lekko odpychać się nogami, chwytając za sznurki. Faktycznie,
drzewo rzucało na nie cień, a kiedy się huśtała robiło jej się trochę chłodniej.
Czuła się dziwnie, kiedy Shannon był dla niej taki miły. Podejrzewała, że ma po
prostu wyrzuty sumienia przez narkotyki które jej dał, a później znów wróci do
normy, znów będzie chamski i obojętny.
Shannon przebrał się w koszulkę
bez rękawów i spodenki. Widać było, że szybko wziął prysznic i szedł teraz w
jej kierunku z dwoma wysokimi szklankami z napojem, a z daleka brzęczały już
kostki lodu obijające się o krawędzie naczyń. Podał Genevieve szklankę z
mrożoną herbatą i usiadł na huśtawce obok niej. Smakowała świetnie, zwłaszcza
że na dworze było tak gorąco, a ona była taka zimna.
- Dlaczego nagle jesteś dla mnie
taki miły? – zapytała myśląc na głos. Tak naprawdę bała się, że wszystko
zepsuje, ale ciekawiła ją ta niespodziewana zmiana w jego zachowaniu.
Shannon odpychał się tylko lekko
nogami, właściwie nawet się nie huśtał. Wziął spory łyk herbaty i patrzył w
stronę domu.
- Skoro wolisz żebym był znów
chamski…
- Nie! – powiedziała pospiesznie
Gen, a on zaczął się śmiać. – Po prostu mnie to dziwi, ale nie mówię, że to
źle.
- W takim razie zapamiętaj tę
chwilę, bo może się szybko się nie powtórzyć. – spojrzał na nią niby żartując,
ale Genevieve wiedziała, że było w tym trochę prawdy. Nie zamierzał już taki
pozostać, to było tylko na pokaz.
- Wygląda na to, że nigdy się nie
dowiem skąd ta zmiana. – drążyła wciąż Gen.
- Powiedzmy, że mam dziś dobry
dzień. – znów się zaśmiał tym swoim prześmiewczym uśmieszkiem. – Chociaż chyba
nie powinienem mieć zważywszy na to, że dostałem od ciebie w twarz.
Genevieve się zaczerwieniła.
Wciąż nie przeprosiła go za fałszywe oskarżenia i wymierzenie mu policzka. Z
drugiej strony była to też poniekąd jego wina, bo gdyby się tak nie zachowywał
to nic by nie zrobiła. Poza tym on też nie przeprosił jej za sprzedanie jej
narkotyków, choć sama już nie wiedziała, czy w ogóle ma za co przepraszać,
skoro to ona chciała je od niego kupić i wzięła je na własne życzenie.
- Przepraszam. Wtedy myślałam, że
ci się należało.
Shannon machnął ręką.
- Nie chodziło mi o przeprosiny.
Chyba cieszy mnie po prostu to, że zdemaskowałem twoją koleżankę. – widać było,
że był z siebie niesamowicie dumny, jakby rozwiązał jakąś trudną łamigłówkę.
Genevieve zdziwiła jego
bezpośredniość i sam fakt, że ma taką satysfakcję z tego, że okłamała ją Tessa,
a ona uwierzyła jemu.
- Dlaczego ci tak na tym zależy?
Shannon zastanowił się przez
chwilę i po raz pierwszy od kiedy usiadł na huśtawce, spojrzał na Genevieve.
- Nie lubię fałszywych ludzi. A
tym bardziej nie znoszę, jak otaczają się dobrymi osobami, żeby potem je
wykorzystać, albo okłamywać za plecami.
Gen zastanowiła się chwilę, czy
wciąż mówi o niej i Tessie. Wyglądało trochę tak, jakby przypadkiem właśnie
zdradził jej coś o sobie. Ktoś go wykorzystał, a teraz odpycha od siebie ludzi,
pomyślała. Chciał ją ochronić przed tym samym, ale Genevieve jeszcze nie
wiedziała jaki miał w tym cel. Można by podejrzewać, że chciał po prostu
oszczędzić jej tego samego zawodu, ale Shannon przecież nic nie robił
bezinteresownie.
- Uważaj tylko na Tessę. –
Genevieve poczuła, że jest mu winna ostrzeżenie.
Shannon się zaśmiał i zlekceważył
jej słowa.
- Mam się bać tej małej
kłamczuchy?
- Nie chodzi o nią. Jej rodzice
są wpływowi, ojciec jest prawnikiem, mają wszędzie znajomości. Po prostu uważaj
na siebie.
Shannon już miał coś powiedzieć,
kiedy w drzwiach prowadzących do ogrodu stanęła jakaś kobieta. Z daleka
Genevieve nie widziała dokładnie jej twarzy, ale gdy podeszła bliżej rozpoznała
ją.
- Dzień dobry. – powiedziała uprzejmie
Genevieve do matki Shannona i Jareda. Kobieta uśmiechnęła się do niej, po czym
zerknęła na syna. Gen po raz pierwszy zobaczyła, że Shannon jest jakby
speszony. Chyba nigdy jeszcze nie zaprosił żadnej dziewczyny do domu.
- Dzień dobry, Genevieve.
Constance miała ciepły i
przyjemny głos. Genevieve pomyślała, że musi pewnie dobrze śpiewać. Miała
średniej długości ciemne włosy zawiązane w luźny kucyk. Pomimo kilku zmarszczek
na twarzy, wydawała się być dość młoda zważywszy na to, że miała już dorosłych
synów.
- Genevieve nie miała kluczy do
domu, a jej rodzice pojechali do pracy, więc zaproponowałem, żeby poczekała. –
wytłumaczył szybko Shannon swojej matce. Constance znacząco się uśmiechnęła do
syna, jakby nie do końca mu uwierzyła, że to jedyny powód wizyty Genevieve w
ich domu.
- Twoja mama już wróciła,
widziałam jej auto na podjeździe. – powiedziała Constance do dziewczyny i
wróciła do domu, zostawiając ich samych.
Genevieve poczuła niepokój.
Wiedziała, że jej mama nie będzie zadowolona po tym, jak nie zastała jej w domu
Tessy i musiała szybko znaleźć opiekę dla jej siostry. Miała tylko nadzieję, że
jakoś się z tego w miarę logicznie wytłumaczy.
- Chyba szykują się kłopoty. –
rzucił Shannon jakby bawiło go, że dziewczynę czeka kłótnia z matką. Dzień
dobroci nade mną się chyba skończył, pomyślała Genevieve słysząc znów ten
prześmiewny ton.
- Bardzo zabawne. – stwierdziła z
ironią dziewczyna. – Dzięki za wszystko, ale już pójdę.
Genevieve wstała i ruszyła w
stronę drzwi. Zostawiła szklankę w kuchni i poszła do siebie. Kiedy stanęła na
werandzie pod wejściem do własnego domu, narastało w niej napięcie. Pociągnęła
za klamkę i niepewnie weszła do środka. Chciała szybko uciec do pokoju, byle
ominąć tę rozmowę, odłożyć ją na później. Znów poczuła senność i zmęczenie.
Isabelle stała już w korytarzu.
Musiała widzieć córkę przez okno w kuchni, więc od razu zastąpiła jej drogę na
górę.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie
byłaś z Tessą i Ethanem? Bo na pewno nie u nich w domu. – zapytała matka ze
skrzyżowanymi rękami, nerwowo wyczekując odpowiedzi. Widać było, że była na nią
zła. Za jej plecami Genevieve widziała jak jej siostra siedzi na kanapie i
ogląda bajki w telewizji.
- Pojechałyśmy do naszej
koleżanki, bo nas zaprosiła, a Ethan nas zawiózł. – Genevieve w ostatniej
chwili przypomniała sobie wersję Tessy, którą opowiedziała jej mamie przez
telefon. – Przepraszam, nie wiedziałam, że Lea zostanie bez opieki.
Isabelle nie do końca kupowała tę
historię, jednakże nigdy wcześniej jej córka nie zawiodła jej zaufania, poza
tym nie mogła wiedzieć, że Jared w ostatniej chwili poprosi o wolne. To była
jej w stanie wybaczyć.
- A gdzie byłaś dzisiaj?
Pojechałam po ciebie do Tessy, a ona powiedziała mi, że cię tam nie ma. Nie
podoba mi się to, jak ostatnio znikasz i nie mamy z ojcem pojęcia, gdzie
jesteś.
Dziewczyna nie przewidziała tego,
że jej matka będzie jej dziś szukać. Faktycznie, Tessa nie wiedziała, dokąd i z
kim poszła Genevieve po szkole, więc nawet gdyby chciała, nie mogła jej kryć.
- Czekałam na ciebie pod domem,
bo nie miałam kluczy. Nasz sąsiad z naprzeciwka mnie zobaczył i zaproponował,
żebym poczekała u nich.
- Jared? – zapytała matka
przekonana, że to właśnie on zaproponował coś takiego Genevieve. W końcu to
jego znała, skoro przychodził do nich do domu. Pomyślała, że Shannon w życiu
nie byłby na tyle uprzejmy, by ją zaprosić do siebie.
Genevieve zastanowiła się chwilę.
Matka znała Shannona i jego opinię, nie przepadała za nim. Natomiast Jared miał
jej zaufanie, w dodatku go znała, gdyż często zajmował się Leanne. Jej mama
zdenerwowałaby się, gdyby powiedziała, że dała się zaprosić obcemu chłopakowi
do domu, bo w końcu nie wiedziała, że się znają, a jej nie chciałoby się tłumaczyć
skąd i jak, poza tym musiałaby sporo nakłamać.
- Tak, Jared. – skłamała, a jej
matka odetchnęła z ulgą.
- W każdym bądź razie nie mogę ci
tego puścić płazem. Dzwoniłam już do ojca i ustaliliśmy, że masz szlaban. Przez
cały tydzień nie wyjdziesz nigdzie, poza szkołą oczywiście.
Gen w sumie to nie obeszło. I tak
pokłóciła się z Tessą, a z nikim innym się nie spotykała poza szkołą. Tak czy
inaczej siedziałaby w domu, więc cała ta kara tak naprawdę jej niczego nie
zakazywała.
***
- Genny, zejdziesz na chwilę? –
zawołał do niej z dołu Jared. Siedział z jej siostrą w salonie, bo jej rodziców
znów nie było. Matka miała jakiś nagły przypadek w szpitalu, a ojciec miał
wrócić za godzinę, chociaż i tak zawsze kładł się prosto do łóżka, nie mając
siły opiekować się młodszą córką.
Genevieve malowała właśnie w
swoim pokoju księżyc w pełni, który było widać z jej okna. Cała umazana w
farbach oderwała się od pracy, bo pomyślała, że to coś ważnego, a Jared nie
mógł zostawić jej siostry samej na dole.
Gdy zeszła, zobaczyła Shannona
siedzącego na fotelu wpatrującego się w
Leanne, która układała z jego bratem jakieś puzzle. Kiedy Genevieve zeszła na
dół w rozwleczonej bluzce i starych jeansach, cała zbryzgana farbą, spojrzał na
nią z uśmiechem i podniósł się z fotela. Miał na sobie skórzaną kurtkę i te
same jeansy co po południu, ale wyglądał jakby szykował się do wyjścia.
- Shannon, co ty tu robisz? –
zapytała zaskoczona dziewczyna. Jared zerkał na brata równie zdziwiony, ale był
pochłonięty zabawą z Leanne.
Shannon uśmiechnął się jeszcze
szerzej, pewien siebie jak zawsze.
- Masz farbę na nosie. –
powiedział żartobliwie. Tak naprawdę na jej twarzy nie biło żadnej farby,
pojawiła się tam dopiero gdy dziewczyna brudną ręką otarła sobie nos. Shannon
zaśmiał się, bo Genevieve dała się wkręcić. Ona sama była już na niego zła i
chciała wrócić do swojego pokoju. Gdy odwróciła się na pięcie, Shannon
pospiesznie wyrzucił z siebie: - A tak na poważnie, to zabieram cię na wyścigi.
Był tak
przekonany, że mu nie odmówi, wręcz nie brał tego pod uwagę. Genevieve
odwróciła się do niego z uniesionymi brwiami myśląc, że albo żartuje, albo oszalał
sądząc, że się na to zgodzi.
-
Mam szlaban, także dzięki tobie. – wyrzuciła z siebie poirytowana, że
specjalnie oderwała się od malowania dla tak niepoważnego zaproszenia. – Poza tym
i tak bym się nie zgodziła.
Jared
zaśmiał się i to wcale nie z powodu Leanne. Shannon spojrzał na niego wilkiem,
po czym odwrócił się znów do Genevieve.
-
A już myślałem, że nie jesteś taka grzeczna jak wszyscy mówią. – próbował ją
sprowokować, by uniosła się dumą i się zgodziła. – Tym bardziej, że jesteś sama
w domu, a jak twoi rodzice wrócą, to nawet nie sprawdzą, czy jesteś w domu…
Jared już o to zadba. – spojrzał znacząco na brata, a on niechętnie pokiwał
głową. – Szybko byśmy wrócili, nawet byś nie zauważyła kiedy…
Genevieve
nie wierzyła własnym uszom. O czym on w ogóle mówi, pomyślała. Ona i jakieś
nocne wyścigi, wymykanie się z domu ze starszym facetem w dodatku podczas
szlabanu? To nie było do niej podobne. Chociaż tak samo myślała o klubie, a
jednak poszła i jakby nie patrząc, naćpała się tam z własnej woli, z jego
drobną pomocą. Nie mogła uwierzyć, że przez chwilę zaczęła się zastanawiać, co
by było, gdyby się zgodziła…
Bad Boys Bad Boys... what you gonna do... what you gonna do when they come for you....
OdpowiedzUsuńHistoria baaardzo mi się podoba, czuję w niej klimat lat 80tych w Stanach-znany tylko z filmów.
Mam nadzieję, że jakoś fajnie się rozwiąże wszystko i Gen będzie SERIO SERIO żyła (tak to ja sugerawałam na stronie tego świadka koronnego ;))
Jeśli mogę mieć małe "ale" to unikaj powtórzeń. szczególnie na początku rozdziału coś takiego mi w oczy wpadło. Najlepiej po napisaniu odstawić na chwile a potem sobie przeczytać całość na głos i od razu wiesz, co nie pasuje, które słowo zastąpić innym.
Pozdr
Zazwyczaj tak robię, dzisiaj jednak nie bede miała dostępu do komputera i chciałam jak najszybciej dodac :) a co do tego, jak wszystko się dalej potoczy to oczywiście nie moge nic zdradzić, ale lepiej zeby mi nic nie sugerować, bo nie chce zeby potem ktoś mówił, że sama nic nie wymyślam tylko wykorzystuje pomysły innych (to tak na przyszłość :)).
UsuńDziękuję za sugestie i opinię :)
Uwielbiam twoje opowiadanie. To jest moje absolutnie ulubione ze wszystkich czytanych przeze mnie:) Powiem Ci szczerze, że serce mi się kraje jak pomyślę jaki ma być jego koniec.... Absolutnie się na to nie zgadzam:) Pokochałam dwójkę głównych bohaterów i chcę dla nich innego zakończenia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło :) jeszcze sporo się wydarzy, nie załamuj się!
UsuńO zesz kurde, dziewczyno, tak bardzo kocham ten rozdzial, najlepszy, do tej pory mam wszystko przed oczami, brawo! 👏👏👏👏 uwielboam Cie i to ff ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy ♥️
UsuńShannon jaki wyrywacz haha.powtarzam się ale to jest najlepsze ff ever. Za każdym razem chcę więcej i więcej. Czuje się ten klimat. Opisujesz tak że wszystkie obrazy widze w swojej wyobrazni. Kiedy możemy się spodziewać kolejnej części?
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję :) nie mam pojęcia, ale pewnie niedługo.
Usuńchrytste chce już kolejny jest idealnie <3
OdpowiedzUsuńnajlepszy jak dotąd
Dziękuję serdecznie ;)
UsuńUwielbiam to Twoje ff!! :D jest takie inne, nie powtarza schematów! Naprawdę super! Piszesz z taką lekkością, przejrzystością. Idealnie opisujesz uczucia, akcje. Nie widzę żadnych błędów, powtórzeń. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńProszę informuj mnie o nowych notkach u mnie pod rozdziałem :)
http://mygnrstory.blogspot.com/
Lub na Twitterze
@estranged00
'Dusza
Bardzo dziękuję, postaram się informować, ale myślę, że najlepiej będzie jeśli dodasz bloga do obserwowanych, wtedy będziesz zawsze na bieżąco ;)
UsuńKocham te opowiadanie!!! <3<3 Jak chce następny :D
OdpowiedzUsuńMiło mi :) juz niedługo.
Usuńdzis rozdzial? <33
OdpowiedzUsuń